Od środy 26 maja rozpocząłem drobne prace przy Iżu, mające na celu doprowadzenie go do stanu używalności na imprezę imieninową Taty.
Przede wszystkim trzeba było zrobić badanie techniczne, a w tym celu motocykl musiał być sprawny. Kupiłem więc akumulator i w któryś dzień podpiąłem do motocykla. I udało się sprzęta odpalić!
Z duszą na ramieniu pojechałem od Marka do Jejkowic na stację diagnostyczną, gdzie też bez większych problemów badanie techniczne mi podbili.
Ale cóż to była za jazda!
Motór był kompletnie inny od czegokolwiek, na czym wcześniej jeździłem… Nawet WSK 175 nie może się równać do tego doświadczenia! 🙂
Dawno nie miałem takiej uciechy z jazdy na dwóch kołach :). Bezduszność Japończyków już mnie trochę nudzi – jeździ to, hamuje, robi wszystko co trzeba bez zająknięcia, ale… jakby czegoś brakuje :).
Za to na Iżu to co innego. Po prostu rogal z ryja nie schodzi :D.
Jazda jest bardzo często po prostu walką z samą maszyną… Żeby to odpalić, wyregulować, bieg dobrze bez zgrzytania wrzucić czy zredukować… Ech, aż słów mi brakuje – po prostu inny wymiar jazdy. Zupełnie inne wyzwanie!