W piątek 4 czerwca Wojtek przyjechał z Warszawy i ok. 17:00 wybraliśmy się do Marka Uszackiego, aby trochę pobawić się Iżem. Chcieliśmy przetestować go przed wręczeniem, które miało odbyć się następnego dnia.
Skończyło się to dziczeniem po wąskiej ulicy, przy której Marek mieszka.
Jak małe dzieci, które dorwały motorynkę, ganialiśmy bez kasku w górę i w dół ulicy przez dobre dwie godziny :).
Ubaw mieliśmy po pachy, a Iż śmigał bez zająknięcia. Był gotowy na wielki dzień :).