No i dopadło i mnie :(.
Podczas drogi na III Zlot CBF, który miał miejsce na mazurach, w gigantycznych korkach w Łodzi przy czterdziestostopniowym upale, umarł mój alternator. A ściślej jedna jego faza, pozostawiając zbawienne, szczątkowe ładowanie, które pozwoliło mi (po odłączeniu przedniej lampy i uruchamianiu moto na pych) dojechać na zlot (ok. 350km) i wrócić do Rybnika (ok. 600km). Wszystko opisane będzie w Wyjazdach.
Dziś w związku z powyższym odstawiłem motocykl do dilera Hondy „Dos Toros” w Tychach. Na alternatory w litrowych CBFach jest bowiem akcja serwisowa, trwająca przez 7 lat od opuszczenia przez motocykl fabryki. Dla mnie więc jest obowiązująca do 2013 roku :). Jest więc szansa, że Kobyła w ramach gwarancji dostanie nowiutki altek :). Jedynie termin naprawy mnie martwi, bo może to trwać i trzy tygodnie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *