Wprowadzenie

7 lipca – ślub, wesele, szaleństwo!
8 lipca – odsypianie, rozliczenie knajpy, rozwożenie tony jedzenia po rodzinie, odsypianie…
9 lipca – no dobra, to gdzie jedziemy w podróż poślubną? 😉
Tak to mniej więcej wyglądało. Nie było za bardzo czasu o wyjeździe myśleć wcześniej i jeszcze przed ślubem uznaliśmy z Moniką, że zdecydujemy gdzie jechać na spontanie, zaraz po weselu.
Ogólnym zarysem i kierunkiem miały być Alpy. Ale jak to już tradycyjnie w naszym przypadku bywa, pogoda plany te pokrzyżowała. Nad Alpami przez całe następne 7 dni miały szaleć burze i ulewy. A jazda motocyklem w takich warunkach nie jest wymarzonym sposobem spędzania tygodnia miodowego…
Z atrakcyjnych motocyklowo kierunków alternatywnych, dla których prognozy były łaskawsze, w zasadzie ostała się po długich rozważaniach tylko Rumunia…
A skoro miała to być nasza podróż poślubna, uznałem, że robimy ją na bogato. Żadnego namiotu, żadnej kuchenki i żarcia z puszek! Miały być restauracje, hotele i jak najmniej wysiłku… 😉

Tym razem nie zdążyłem się martwić o motocykl. Tak naprawdę nie sprawdziłem nic. Nie wiedziałem, czy mam olej w oliwiarce, czy opony mają właściwe ciśnienie, czy wszystkie żarówki są sprawne, czy mam badanie techniczne… Nie zabrałem narzędzi, zapasowego oleju, nic. Tydzień przed ślubem jedynie dałem pospawać stelaż kufra centralnego, który pękł w dwóch miejscach. I to było całe przygotowanie CBFy do wyjazdu :).
Dopiero po powrocie z Rumunii sprawdziłem – badanie techniczne motocykla skończyło się miesiąc wcześniej ;).

No to jazda…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *