Skandynawia 2005 (74) | |
Menu: Strona główna Nowości Motocykle Wyjazdy Warsztat Galeria Autor |
<=Poprzedni | ... | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51-73 | 74 | 75-76 | Następny=>
Dzień 74 - 31.08.2005 Tego dnia mogliśmy pospać dłużej, więc wstaliśmy dopiero o 8:00. Po ostatnich pobudkach o 6:20 była to miła odmiana... :) Po śniadaniu przystąpiliśmy do wielkiego pakowania i sprzątania. Uskrzydleni myślą o powrocie do domu, uwinęliśmy się całkiem sprawnie i już o 10:00 byliśmy gotowi do drogi. Pożegnalna fotka. Babcia, Długi i Krzychu :). Podjechaliśmy do gospodarstwa Yesyesa pożegnać się. Gospodarza jednak nie zastaliśmy. Była tylko jego żona. Zamieniliśmy z nią więc ostatnie parę słów, kazaliśmy pozdrowić męża, pożegnaliśmy się i... pojechaliśmy. Zatrzymaliśmy się jeszcze w Alvangen na ostatnie zakupy i smarowanie łańcuchów przed drogą powrotną. Wreszcie o 11:30 opuściliśmy Alvangen i naszą Skepplandę... Pomknęliśmy do Goteborga, gdzie w kantorze rozmieniliśmy trochę kasy, po czym o 12:30 już bez przeszkód ruszyliśmy ku Karlskronie. Trasa nasza biegła przez Boras i dalej ku Varnamo. W Trammen jednak zatrzymaliśmy się na ładnym parkingu z ławkami na ostatni, przydrożny posiłek :). Ja na tą okazję miałem polskie flaczki - przejeździły ze mną całą wyprawę i przetrwały nawet norweskie gleby :). Polskie jedzonko... Znowu zawiało mi domem :). Z Ranneby do Karlskrony była już krótka piłka. Z prawdziwym rozrzewnieniem przyjąłem pierwszy kierunkowskaz, na którym zobaczyłem napis "Gdynia" z małym rysunkiem promu zaraz obok. To było coś naprawdę niesamowitego - wreszcie napis, który czytało się po ludzku :). Około godziny 19:00 już byliśmy w porcie. Wykupiliśmy nasze bilety, które zarezerwowali nam Szwedzi ze szklarni, po czym zaczęliśmy zastanawiać się nad noclegiem. W naszym położeniu - wiadomo - im bliżej portu byśmy znaleźli miejsce pod namiot, tym lepiej. No i znaleźliśmy - kilkaset metrów od wybrzeża ;). Na terenie jakiegoś zakładu, na dużym obrośniętym krzakami i młodymi drzewkami placu. Tuż obok była ogromna wieża, którą następnego dnia widzieliśmy z pokładu promu. Dopiero dzięki temu organoleptycznie przekonaliśmy się, jak blisko portu rozbiliśmy namiot :). Stan licznika: 53890km. <=Poprzedni | ... | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51-73 | 74 | 75-76 | Następny=> |
Copyright (c) by zbyhu |