Skandynawia 2005 (50) | |
Menu: Strona główna Nowości Motocykle Wyjazdy Warsztat Galeria Autor |
<=Poprzedni | ... | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51-73 | 74 | 75-76 | Następny=>
Dzień 50 - 7.08.2005 Tego dnia wstaliśmy dopiero koło 9:00 rano. Jakoś dobrze nam się spało, mimo, że to był jeden z twardszych, dotychczasowych noclegow (pod namiotem same kamole). Po zwinięciu obozowiska, ruszyliśmy na granicę, spacyfikować sklep z pamiątkami :). Krzychu podczas zakupów tak się zawziął, że aż zgubił gdzieś kask ;). Gdy się przy motocyklu zorientował, że czegoś mu brakuje, uczynna ekspedientka już była na zewnątrz ze zgubą w ręku :). Lżejsi na kieszeniu przekroczyliśmy granicę i opuściliśmy definitywnie Norwegię. Ja zapamiętam ją jako kraj przepiękny, cudowny i nie raz zapierający dech w piersiach, aczkolwiek również dziki, surowy i... jak to ująć... atmosferycznie niegościnny ;). Z przejścia granicznego pognaliśmy prosto w stronę Skepplandy. Pogoda dopisała, więc jechało się szybko i przyjemnie. Dzięki temu już przed 14:00 byliśmy na miejscu. Podskoczyliśmy jeszcze na drobne zakupy żywnościowe do Alvangen, po czy - równo o 14:00 zawitaliśmy w szklarni. Korzystając z miłego przyjęcia i w zasadzie całkiem wolnego od zajęc popołudnia, zabrałem się za reanimację Suzi po norweskich upadkach ;). Pierwszy raz od dłuższego czasu przyjrzałem się dokładniej motocyklowi. I się trochę przeraziłem... :) Zimmeringi w lagach zaczęły puszczać olej. Tylne klocki hamulcowe się skończyły. To właśnie przez to czasem słyszałem niepokojące dźwięki przy hamowaniu - po prostu hamowałem już ramkami klocków ;). Najgorszy w tym był fakt, że bardzo mocno cierpiała tarcza hamulcowa traktowana w ten sposób, co również zauważyłem dopiero w szklarni :|. Ponadto uszkodzona przy szlifie lampa, szyba, obudowa zegarów, kierunkowskaz, pękające pod ciężarem bagażu owiewki i wykończony tylny amorek... Narobiło się szkód w ogródku... W szklarni udało mi się uporać z lampą, kierunkowskazem i szybą. Lampę wyprostowałem - poza obtarciem na ramce nic nie zostało po glebie. Klosz kierunku pokleiłem szwedzkim odpowiednikiem poxipolu. Wyglądał po założeniu jak nówka :). A szybę posklejałem czarną taśmą Scott :P. I w tej postaci motocykl zostawiłem, z myślą "Do Polski musi wystarczyć". Wprowadziliśmy się więc znowu do naszego kącika na zapleczu, a wieczorkiem posiedzieliśmy w naszej "świetlicy" - kuchni. Wreszcie było ciepło, sucho i przyjemnie :). Jak w przytulnym pampersie :). Stan licznika: 53376km. <=Poprzedni | ... | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51-73 | 74 | 75-76 | Następny=> |
Copyright (c) by zbyhu |