No i nowy sezon przyszedł nadspodziewanie wcześnie, bo zaledwie po miesiącu :D. Pierwsza nieśmiała przejażdżka po jeszcze ciut śliskich drogach odbyła się 10 stycznia, a dzisiaj machnąłem aż setkę kilometrów po suchym i przy +7 stopniach :). Nawet spalanie wyszło niesamowite, bo tylko 5,4l/100km :). Jak na kilowy silnik – rewelka :).
W przypływie euforii zacząłem zamawiać różne cuda, by odbudować – kolejny raz – turystyczną użytkowość nowych dwóch kółek. Zamówiłem podgrzewane manetki i stelaże pod kufry (te ostatnie jedyne 1kzł :|). Oliwiarkę zdemontowałem z TDMki przed sprzedażą, więc po jej małej modyfikacji i dojściu wszystkich zamówień, będziemy transformować CBFę w turystyka :).