Kilka dni walki i mechanik przywrócił CBF do stanu używalności.
Sprzęt dostał używaną stopkę boczną i zaworki jednokierunkowe systemu dopalania spalin. Wymieniony został płyn hamulcowy i sprzęgłowy, napęd, a chłodnica i wentylator wypłukane z błota. Zawory zostały wyregulowane, nowe świece założone, kanały w głowicy przepchane (te od zaworków jednokierunkowych), a wydechy otrzymały nowe obejmy.
No i jeszcze mechanik pospawał mi ten pęknięty gmol i odmalował miejsce naprawy. Full serwis!
2 lutego zrobiła się sensowna pogoda, więc udało mi się sprzęta odebrać. No i co tu dużo mówić… Moto nie do poznania! Wibracje od napędu zniknęły, a silnikowi na słuch i pracę ubyło jakieś 150 tys.km :).
Także… Wyrok śmierci? Terefere! Jeździmy dalej!