Wreszcie w sobotę 19 lutego zabrałem się za montaż olejarki. Ponieważ w większości były to prace prototypowo-koncepcyjne, zajęło mi to całkiem dużo czasu ;).
W sobotę udało mi się zamontować tylko zbiorniczek oleju na kierownicy (który jak wspominałem wcześniej jest bliźniaczy ze zbiorniczkiem płynu hamulcowego). Do mocowania użyłem uchwytu na lusterko, do którego musiałem dorobić krótką śrubę M8. W uszczelce zbiorniczka musiałem wykonać dziurkę odpowietrzającą, gdyż zastosowany zbiorniczek wytwarzałby podciśnienie przy pracy. Przewód silikonowy średnicy wewnętrznej 6mm pociągnąłem wzdłuż linek biegnących z kierownicy pod zbiornik paliwa. I na tym moja praca się skończyła, gdyż „wyłożyłem się” na pracach koncepcyjnych montażu elektrozaworu.
W niedzielę 20 lutego z rana zamontowałem elektrozawór. Dorobiłem do niego uchwyt z kątownika aluminiowego i przykręciłem całość do motocykla pod lewą owiewką, wykorzystując fabryczny „wolny” gwintowany otwór w ramie. Podłączenie silikonowego przewodu biegnącego ze zbiorniczka musiało być wykonane przez redukcję z 6 mm na 4 mm, gdyż takiej średnicy króćce ma elektrozawór.
Po obiedzie zająłem się zasilaniem elektrozaworu. Przeciągnąłem przewody elektryczne w izolacji termokurczliwej wzdłuż ramy, przez komorę akumulatora aż do schowka na telefon, który znajduje się w motocyklu pod kanapą pasażera (schowek ma otwór odpowietrzający, więc bez robienia dziur przewody mogłem do niego wprowadzić).
Potem krótka rzeźba z lutowaniem przewodów do przetwornicy StepUp, którą wcześniej wyregulowałem, aby podnosiła napięcie z 5V gniazda USB na 12V i część elektryczną miałem z głowy. Przetwornicę schowałem w małej obudowie, a całość zmieściła się w schowku na telefon. Schowek jest uszczelniony, więc woda nie powinna być problemem.
W poniedziałek 21 lutego po pracy zabrałem się za resztę, tj. zaworek precyzyjny i dyszę zakraplającą. Przy tym pierwszym najtrudniej było znaleźć satysfakcjonujące miejsce montażu i ostatecznie padło na niewielką wnękę pomiędzy śrubą tylnej sekcji ramy motocykla a owiewką boczną baku. Zaworek jest tam na tyle ukryty, że nie jest możliwe przypadkowe jego przestawienie i da się bez problemu regulować przepływ palcami.
Przewód olejowy pociągnąłem wzdłuż ramy motocykla do osi wahacza i w tamtym miejscu połączyłem go z rurką miedzianą. Ta ostatnia (ukryta w czarnej izolacji termokurczliwej) biegnie wzdłuż całego ramienia wahacza i zakrzywia się do zębatki w rejonie dolnej osłony łańcucha. Na końcówce miedzianej rurki założony został krótki odcinek mocno zwężonej rurki termokurczliwej.
I tyle! Patent jest ten sam co w CBF-ie, ale z uwagi na brak miejsca w Tygrysie, wykonany został na zupełnie innych komponentach. Zobaczymy, jak się to będzie spisywało. Z estetycznego punktu widzenia urządzenie jest prawie niewidoczne. Zbiorniczek na kierownicy wizualnie mi nie przeszkadza, a pozwala na bieżąco kontrolować ilość oleju w urządzeniu. Największą niewiadomą jest elektrozawór i przetwornica – nie wiem, jakiej niezawodności można po nich się spodziewać.
Pozostaje jeździć, testować i regulować :).