.: Moje przygody z motocyklami :.

MZ 250: Kalendarium (6)



Menu:

Strona główna
Nowości
Motocykle
Wyjazdy
Warsztat
Galeria
Autor

| 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 |

29 lipca 2004 - polerka dekla sprzęgła.
Ponieważ ręcznie mi się polerować nie chciało, dzisiaj pojechałm do kolegi Wujta, który ma fajną szlifierkę. Na tej maszynce prędkość polerki wzrosła zadziwiająco i co najważniejsze - nie bolały tak palce. W rezultacie dekiel sprzęgła wygląda o niebo lepiej niż ten od prądnicy, a poświęciłem mu znacznie mniej czasu...


Dekiel przed polerką...


... i po. Świeci jak psu jajca! (Fotka robiona już po montażu dekla)

Dzisiaj też kupiłem sobie komplet śrub imbusowych do dekla sprzęgła. Nie będę na tak wypolerowany dekielek zakładał przeca starych śrub! ;)
Brakuje mi tylko jeszcze śruby poziomu oleju i trzech śrubek trzymających dekielek napędu obrotomierza. Je też zmienie - a co będę oszczędzał :).

30 lipca 2004 - składanie puzzli, 43 tyś. km i przerywacz kierunków.
Wreszcie! Po pracy zabrałem się do roboty i poskładałem sprzęgło do kupy. Nawet nie poszło tak tragicznie. Najwięcej kłopotów było z założeniem kopki, bo trzeba było sprężynę naciągnąć i potem wbić kliniec w kopke... Ale dałem rade ;).
Założony też został nowy czujnik luzu i zmieniony olej w skrzynce.
Zaraz po naprawach poszedłem pojeździć. Początkowo było wszystko ok, ale jak tylko gwałtowniej ruszyłem, to zaczęło coś strzelać. Aż się nieźle przestraszyłem. Dopiero po chwili doszedłem do wniosku, że to nie wina sprzęgła, a luźnego łańcucha. I faktycznie. Bardziej napięte to ja miałem majty ;).
Mimo to troche poszalałem. Pojechaliśmy z ojcem do Bohumina po brata (ojciec w aucie, ja na moto). A co. Nie ma to jak testować sprzęgło za granicą :P.
Podczas jazdy weszło mi 43 tyś. km przebiegu :). Czyli MZtka ma u nas już 3,5 tyś... Ale to leci...
Za to jak wracaliśmy już do domu, to zaś mi się zjarał przerywacz kierunkowskazów. Q*wa!
Motorek obecnie się tak prezentuje:


Ech, jaka ja piękna jestem!

31 lipca 2004 - przerywacz kierunków po raz trzeci, rzygający olej.
No to już odżałowałem i kupiłem ten przeklęty przerywacz kierunków. Stary dam Piotrkowi, żeby pomacał, co go boli.
Ale też zmartwiłem się, bo jak wlazłem do garażu, to się okazało, że wszystko pod silnikiem jest obesrane olejem. Okazało się, że zaś puszcza... czujnik luzu... Qrrrrrrr!
Jak bedę miał trochę więcej energii to to jeszcze raz rozbiore i dokręce mocniej.
Acha, napiąłem też dzisiaj łańcuch i już się nie ślizga na zębach ;).

17 sierpnia 2004 - przerywacz kierunków po raz czwarty, badanie techniczne.
Jak to w życiu bywa...Jadąc na badanie techniczne MZty przeszedł mi znowu przerywacz kierunkowskazów. Masakra :|.
Na szczęście pan w stacji diagnostycznej tylko machnął ręką na motocykl i poszedł wypisywać papierki. Zapłaciłem tylko 64zł :).
Zaraz więc podjechałem do sklepu i kupiłem też ten przeklęty przerywacz... Będę musiał się poważnie zainteresować jakimś zabezpieczeniem, żeby on tak często się nie palił.
Przy okazji mogę dodać, że instalacja modułu zapłonowego skończyła się fiaskiem. Chyba jest spalony... Mam go odesłać do firmy :(.
Ale dzięki niemu mam chociaż nowiutki przerywacz zapłonu w Eci :).

4-5 września 2004 - wyjazd na zlot w Borkach.
Wyjechałem sobie na zlocik w Borkach. Opisałem go w dziale Wyjazdy. W dwa dni nakręciłem 555 km :).
Straty ze zlotu prezentują się nieciekawie... Uszkodzony napęd obrotomierza, złamana klamka sprzęgła, powiększający się wyciek oleju z kontrolki luzu i kłopoty z elektryką (wypadające zapłony przy włączaniu kierunkowskazów). Poza tym wymacałem spory luz na tylnym kole, więc będę musiał też zainwestować w tylne łożyska...

11 września 2004 - kilka części, drobne naprawy.
Dzisiaj pojechałem do kolegi Bahamy z Przyszowic, u którego przeprowadziliśmy kilka drobnych napraw. Przede wszystkim wymieniliśmy tą klamkę sprzęgła oraz napęd obrotomierza. A potem jak już chciałem do domu jechać, to strzeliła mi linka sprzęgła więc i to naprawiliśmy.
Jak wracałem do domu to zablokowała mi się przepustnica w maksymalnym otwarciu. Coś cholera chyba się zaś niedobrego dzieje...

19 września 2004 - napraw ciąg dalszy.
Dzisiaj wreszcie zainstalowałem sobie nowe łożyska w tylnym kole. Uszczelniłem też wyciek oleju z kontrolki luzu hermetykiem. Udało mi się też poprawić to blokowanie przepustnicy (kołeczek służący jako prowanica się był wycisnął ;)) oraz poprawić brzmienie klaksonu (styków nie było!!)
Teraz tylko wymiana akumulatora i szafa gra.

7 października 2004 - multikomplex ;].
Od ostatniego tu wpisu działo się z MZtką sporo. Przede wszystkim nabiłem dużo kilosów (obecnie mam przeszło 45 tyś), które kosztowały mnie niemało nerwów...
Otóż ciągle motocykl tracił zapłony przy włączaniu kierunków, gasł na wolnych obrotach, coraz niechętniej zapalał... Poza tym wieszała mi się kilkakrotnie przepustnica w położeniu maksymalnego otwarcia. Cholera mnie na to wszystko brała, a jednak jeździłem i jeździłem... Byłem na zlocie w Woszczycach, na bazarze w Krakowie, na przejażdżce po Słowacji i wielu innych pomniejszych wypadach.
Dzisiaj wszystko się odmieniło. Kupiłem nowy akumulator, który o wszystkie moje problemy podejrzewałem. Ale okazało się, że to nie to...
Tu z pomocą przyszedł mi mechanik ze sklepu, w którym akusa kupiłem. Powiedział, że może to jest wina świecy... Pomyślałem, że na głowe upadł, ale świecę wykręciłem. Co jak co, ale ma już przeszło 5 tyś km nawinięte :). I mechanik powiedział mi, że mam za dużą przerwę na elektrodach!! Przerwę zmniejszyłem, świece wkręciłem i... jak ręką odjął!! Motor jak nowy! Zapala chętnie jak kiedyś, zero kłopotów z kierunkami i gaśnięciem :). Wypas :D.
No, ale sezon się kończy, więc powoli będzie trzeba MZtkę złożyć do zimowego snu...

10 października 2004 - oszalałem :/.
Dzisiaj wystawiłem Etke na allegro :/.
Dlaczego?
Chce kupić GSa 500 i mam nawet niezłą okazję odkupić dobrego od znajomego...
Cholernie szkoda mi Etki, ale na dwa motocykle mnie nie stać :(...
Pozostaje nadzieja, że nikt nie kupi ;).



16 października 2004 - zainteresowany.
Dzisiaj otrzymałem telefon od pierwszego zainteresowanego. Zobaczymy co z tego wyniknie, bo nic konkretnego z rozmowy nie wynikło. A jutro kończy się aukcja...

2 listopada 2004 - plany sprzedaży, kosmetyka moto.
Tamten zainteresowany więcej się nie odezwał, ale pojawił się inny z... Suwałk. I poważnie myśli o kupnie mojego sprzęta...
Motocykl praktycznie jest dla niego zaklepany. Albo mu go zawieziemy z bratem na mazury, gdyż mamy tam możliwość zakupu ładnego GSa, albo kupi go poprzez firme transportową.
Przed sprzedażą Eci przeprowadziliśmy z bratem jeszcze jej kosmetykę. Dokładnie ją wyczyściliśmy, łącznie z zaczernieniem wszystkich elementów gumowych czernidłem do opon, oraz odmalowaliśmy pręt prawego lusterka i boczną stopkę.
Teraz dopiero motorek wygląda :). Jak do ślubu ;).
Mam strasznego kaca moralnego, że chcę go sprzedać :(. Zobaczymy, co się będzie działo dalej. Wstępnie wyjazd w celach sprzedaży ustalony jest na 7 listopada...

7 listopada 2004 - sprzedaż Etki.
No i niestety stało się :(. Etka została sprzedana...
Zajechaliśmy z bratem do tych Suwałk, gdzie motocykl znalazł nowego właściciela. Jest nim Sylwek K. i z tego co zdołałem go poznać wynika, że będzie o motocykl dbał. I dobrze, bo Etka sobie na to zasłużyła... Ale cholernie mi tego motocykla szkoda :(...
Potem w Giżycku kupiliśmy GSa - czyli wszystko odbyło się według planu. Ale o Suzi to już jest osobny dział.
I ostatnie zdjęcie Etki, już z nowym właścicielem w Suwałkach:



Historia kolejnego mojego motocykla:

Suzuki GS500e

| 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 |

Góra strony

Copyright (c) by zbyhu