.: Moje przygody z motocyklami :.

MZ 250: Kalendarium (2)



Menu:

Strona główna
Nowości
Motocykle
Wyjazdy
Warsztat
Galeria
Autor

| 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 |

3 stycznia 2004 - decyzja, poszukiwania garażu.
Po długiej burzy muzgów, zestawianiu plusów i minusów, podjeliśmy decyzję o zakupie tej MZtki. Musimy tylko znaleźć jakiś garaż, by tymczasowo przetrzymać go przez zimę. Na pierwszy ogień idzie garaż wuja...

6 stycznia 2004 - garażu nie ma.
Niestety u wuja garażu nie będzie. Jest cały zawalony opałem do kominka :(. Musimy szukać gdzie indziej...

10 stycznia 2004 - jest garaż.
Załatwiłem garaż u Wujta w Bełku. Co prawda jest to daleko, ale jest gdzie przetrzymać motor przez zimę. Przynajmniej tyle... Wstępnie ustaliłem też ze sprzedawcą, że do zakupu dojdzie we wtorek 13 stycznia... Sprzedawca zadeklarował się, że nam motocykl przytransportuje do Rybnika :).

13 stycznia 2004 - klapa.
Niestety, sprzedawca nie dostał urlopu w ostatniej chwili. Rano o siódmej przysłał SMS'a, że nie będzie mógł przyjechać. A już było wszystko ładnie pozałatwiane... Wszystko przesuwa się o cały tydzień...

20 stycznia 2004 - kupujemy!
Co prawda ten wtorek niezbyt nam pasował, ale nie dało się już tego poodwoływać. I wszystko oczywiście sprzysięgło się przeciwko nam. Ale po kolei...:
Po pierwsze w nocy była największa śnieżyca tej zimy i jak wczoraj nie było nigdzie śniegu, tak rano ŻADNA droga nie była już czarna. Nawet sól nic nie dawała. Zaspy nawet metrowej wysokości.



A na to wszystko mieliśmy z bratem czas tylko do 10:30 (musiałem jechać do Gliwic po wpisy, a brat na kolosa do Katowic).
Sprzedawca przyjechał dopiero około 9:30, a wyjechał przed ósmą. Z Tychów do Rybnika ponad półtorej godziny. Warunki fatalne...
Pojechaliśmy od razu do garażu. Swoją drogą z powodu śniegu też nie był to już garaż w Bełku, tylko znowu... u p. Orlików :). Bratu udało się przynajmniej tymczasowo załatwić ten garaż, do czasu, gdy będziemy mogli przeprowadzić motor w inne miejsce. MZtke tylko kopneliśmy, czy dalej działa, bo na nic innego czasu nie było (pod garażem byliśmy o 10). Potem pojechaliśmy do nas do domu. Szybko zaczeliśmy spisywać umowę kupna sprzedaży, gdy się okazało, że sprzedawca zapomniał... dowodu rejestracyjnego motocykla!
Brat spisał więc szybko umowę przedwstępną, daliśmy zaliczkę 200zł i Wojtek umówił się na 15:00 ze sprzedawcą w Katowicach.
Ja pojechałem do Gliwic.
Gdy wróciłem okazało się, że wszystko się udało - do spotkania doszło, dowód był na swoim miejscu :).
Mamy MZtke :).











| 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 |

Copyright (c) by zbyhu