Bośnia ogarnięta! I nawet udało mi się nie zgruzować maszyny. Tygrysek uradził, w terenie radził sobie przyzwoicie.
W drodze do domu, gdzieś na Słowacji, wywiało mi tablicę rejestracyjną. Była to jedyna strata tej wyprawy ;).
Dziś więc udałem się do urzędu i przerejestrowałem motocykl – na wtórnik musiałbym czekać. A tak tablicę dostałem od ręki :).