Kalendarium WSK 175
Słowem wstępu…
Poniżej znajduje się opis nierównej walki z oporną materią, jaką okazała się WSK 175. Pisałem to wszystko dzień po dniu, podczas remontu i późniejszego użytkowania motocykla. Sprzęt na każdym etapie zaskakiwał i problemy piętrzyły się jak tylko mogły. Z całą pewnością składała się na to również moja niewiedza i brak doświadczenia – wcześniej miałem do czynienia tylko z remontowaniem roweru ;).
Także ostrzegam! 🙂 Jest co czytać i pewnie w wielu miejscach nie jest to zajmujące. Niemniej poniższy zapis ukazuje moje pierwsze kroki w motocyklowym świecie.
Maj 2002 – pierwszy kontakt 🙂
Brat znalazł ofertę kupna WSKi 175 na Allegro za 999 zł. Wygląda bardzo ładnie. Czarna, chromy, polerka… Cudeńko :). Zaraz wysłałem do sprzedającego maila z pytaniami o pewne drobiazgi.
20 maj 2002 – pierwsze informacje
Otrzymałem odpowiedź na mojego maila od sprzedającego. WSK jest opłacona, sprawna, ma papiery. Rocznik 1975. Gość proponuje podział kosztów transportu w razie chęci kupna (niestety motorek jest 360 km stąd w Łańcucie!).
Nie mam jeszcze na tyle kasy, żeby ją kupić. Niestety muszę na razie odpuścić…
Lipiec 2002 – decyzja o zakupie
Po kolejnej rozmowie w domu o motocyklach (jestem w tym zakresie monotematyczny :P) doszliśmy do wniosku, że kupujemy tą Wueskę z Allegro na spółkę z Bratem i Ojcem. Zakupimy ją pod koniec sierpnia lub na początku września. Napisałem do sprzedającego z pytaniem, czy motocykl dalej jest na sprzedaż, gdyż znikł z Allegro, a to już dwa miesiące zwłoki…
30 lipiec 2002 – wieści
Sprzedawca odpisał! Motocykl nadal jest na sprzedaż, ale teraz właściciel wyjeżdża na wakacje i wraca dopiero na początku października. Wtedy więc dopiero wybierzemy się do Łańcuta.
5 października 2002 – właściciel w domu
Dostałem maila od sprzedającego, że już wrócił do kraju z wyjazdu. Teraz zostaje nam się tylko zebrać i pojechać :).
15 października 2002 – wady motocykla
Po mailowym pytaniu dowiedziałem się o pierwszej wadzie motocykla. Ma uszkodzony (wytarty – jak twierdzi sprzedający – bo nie zmieniany od 27 lat) półksiężyc – koło zębate od rozrusznika. Trzeba odpalać motocykl na pych. Już tylko kłopoty finansowe brata powstrzymują nas od wyjazdu.
25 października 2002 – termin wyjazdu, rama
Ustaliliśmy wstępnie, że pojedziemy w niedzielę 27-go. Już są pieniądze. Tylko wszystko dopiąć na ostatni guzik. Po napisaniu do właściciela Wueski i prośbie ostatnich podsumowujących informacji o motocyklu wyszło na jaw, że rama jest inna niż ta wpisana w dowód rejestracyjny (różne numery). Może być kłopot z rejestracją… Mimo to uparłem się. Ten motocykl musi być nasz!
26 października – przygotowania do wyjazdu.
Trzecia wojna światowa. Wszyscy rzucają mięsem, dzwonią na różne strony, ale mimo wszystko nie daję się :P. Decyduję, że jedziemy. Przygotowujemy się, nastawiamy budziki i idziemy spać.
27 października 2002 – zakup motorka.
Wyjechaliśmy do Łańcuta o 4 rano i dotarliśmy tam (fiatem Ducato wujka Tomasika) około 9:20. Tato przejechał się na motocyklu, pooglądał go, kazał odkręcić głowicę i prawą pokrywę silnika. Znalazł mnóstwo niedociągnięć i wad. Stargował cenę do 840 zł.
Kupiliśmy :).
Powrót był długi i męczący – deszcz i ciemności ;). WSK dotarła i została odstawiona do garażu p. Orlików. Jest sporo rzeczy do zrobienia przy maszynie, z czego najważniejsze to naprawa hamulców (przedniego nie ma wcale), aparatu świateł STOP i naprawa tego rozrusznika. Jutro jadę po lekcjach do sklepu…