Męska Rumunia 2018 (0) | |||||||||||||||||
Menu: Strona główna Nowości Motocykle Wyjazdy Warsztat Galeria Autor |
| 0 | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | Następny =>
Wprowadzenie Po udanej wyprawie w Alpy w 2017 r. duch Męskich Wyjazdów odżył i towarzyszył nam przez cały rok. Założyliśmy sobie grupę na komunikatorze WhatsApp i na bieżąco dyskutowaliśmy o potencjalnej przyszłej wyprawie, z rozrzewnieniem wspominając wspólne śmiganie po Alpach. Na powtórkę z rozrywki szczególnie mocno napalony był Mati. Jak kornik na szafę. Co kilka tygodni musieliśmy utwierdzać go w przekonaniu, że na pewno znowu gdzieś wspólnie pojedziemy w 2018 roku… Drugim sporym problemem okazał się cel wyjazdu. O ile we trójkę (Browar, Ynciol i ja) byliśmy względnie zgodni, że chcemy pojechać do Rumunii, o tyle Mati na samą o tym myśl dostawał biegunki. Było to dla niego (mieszkającego w głębi Niemiec) zdecydowanie zbyt daleko, więc wolał zrobić powtórkę Alp. Taka opcja zupełnie nie przeszkadzała Browarowi, ale mnie i Ynciolowi było już z nią mniej po drodze. Ostatecznie jednak byliśmy gotowi przystać na Alpy, choć decydujące skrzypce odegrać miała wspomniana wcześniej niepewna pogoda. Urlopy zaklepaliśmy sobie wszyscy między 17 a 23 września. No, przynajmniej większość z nas ;). Niedziela 16 września była decydująca, bowiem Mati z rana napisał, że z uwagi na problemy zdrowotne i fatalne prognozy pogody dla Alp, z wyjazdu musi zrezygnować. Nad Rumunią z kolei pokazywało pełną lampę na cały nadchodzący tydzień, więc nie było się nad czym zastanawiać. „Kierunek – wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja!” :) Skład ekipy Męskiego Wyjazdu Roku Pańskiego 2018 był więc klasyczny:
Przejażdżka powyższa przyprawiła mnie o lekkie zmartwienie. Wyprowadzając swoją krowę z garażu zauważyłem, że ma mało powietrza w tylnym kapciu. Ciśnienie spadło z prawidłowego 2,5 do 0,5 Bara ;). Gdzieś uciekał luft i nic już z tym zrobić nie mogłem. Zostało mi pompowanie koła przy każdej możliwej okazji… Przez cały dzień konsultowaliśmy szczegóły wyjazdu na naszym panelu dyskusyjnym. Po wyłamaniu się Matiego z wyprawy ustaliliśmy start na poniedziałek 17 września. I aby najpełniej zobrazować zaistniałą sytuację, oddam głos cytatom z wieczora poprzedzającego wyjazd:
Dyskusja ta odbywała się, gdy już leżałem w łóżku, mając nastawiony budzik i wszystko przygotowane i spakowane do wyjazdu. I wtedy wreszcie dołączył Wielki Nieobecny:
I wtedy poszłooo! :D Ynciol okazał się być zupełnie nieprzygotowany do wyjazdu i nie było opcji, żeby się ogarnął. Browar się nieco zirytował...
... a mnie to rozbawiło, bo wcześniejsze milczenie Ynciola podświadomie scenariusz taki mi podpowiadało. Ostatecznie start wycieczki musieliśmy przełożyć na wtorek 18 września, a po opadnięciu emocji mieliśmy solidny fundament do żartów z Ynciola na całą wyprawę ;).
No to w drogę! :) | 0 | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | Następny => Góra strony | ||||||||||||||||
Copyright (c) by zbyhu |