Kalendarium Hondy CBF 1000

2 września 2010 – 60kkm, wymiana oleju

Dzisiaj wskoczyło mi na szafę 60kkm przebiegu.

Z tej okazji wieczorkiem udałem się do garażu i wymieniłem w paździerzu olej i filtr oleju :). Motul 7100 już od jakiegoś czasu czekał w garażu.


14 sierpnia 2010 – wymiana klocków z tyłu, opony, oliwiarka

Po tej ostatniej glebie udało mi się w miarę zatuszować to i owo. Zamalowałem farbką rysy na owiewce i siknąłem czarnym lakierem gmola. Prawie nic nie widać ;).
A dziś wreszcie wymieniłem klocki hamulcowe z tyłu. Poprzednie przejeździły przeszło 40 tys.km w moto!

Przy okazji, że nie było koła, zmodernizowałem kolejny raz oliwiarkę. Zresztą od dłuższego czasu męczyła ją jakaś nieszczelność, przez co cały motocykl pływał w oleju, a łańcuch był suchy :].
Założyłem tym razem jako pojemnik na olej zbiorniczek płynu hamulcowego z Fiata 125 :). Jest mały i ma pojedynczy króciec na wężyk. Ideał!
No i w najbliższych dniach będę wymieniał opony. Przednia już łysa jak kolano, a tylna własnoręcznie wulkanizowana, więc niepewnie się na niej czuję :]. Oponki już kupiłem i czekają na zmianę. Kolejny raz sprawdzone Pirelki Diablo.
A tak, to śmigam tylko do roboty i nic ponad to. Słaby sezon. Moto ma teraz ok. 58700 km.


1 lipca 2010 – gleba

Dziś w robocie moto przewróciło mi się z bocznej stopki. Zapadła się w gorącym od słońca frezie, którym parking jest wysypany :/. Popękała mi nieco owiewka i porysowała się. Gmol dostał lekko i zgięła się dźwignia sprzęgła… Ku**a!


25 czerwca 2010 – pana

Dziś w drodze do roboty złapałem panę w tylnej oponie. Dziura była mała, przez cały dzień w biurze nie zdążyło zejść całkiem powietrze. Zajechałem więc na kapciu na stację, dopompowałem kółko i pognałem do domu. I w garażu zatkałem dziurę tym zestawem do łatania, który wożę ze sobą. Złamałem szydło, spociłem się jak szczur, ale w końcu dałem radę…


22 maja 2010 – uchwyt GPS

Dziś założyłem w moto uchwyt na GPSa. Za tydzień śmigamy w Bieszczady z Ynciolem i Browarem, to się może przydać :).


29 kwietnia 2010 – wymiana chłodnicy

Dzisiaj przyszła mi paczka z chłodnicą :). Ponieważ nowy nabytek był ciut zabłocony, opłukałem ją nad wanną prysznicem i polazłem do garażu ją zamontować.

Z pomocą zaoferował się Ynciol – dzięki czemu wymiana poszła nam sprawnie i już po dwóch godzinach motocykl był w pełni skręcony. Próba generalna – zagrzanie silnika do włączenia wentylatora – wykazała, że nowa chłodnica i cały układ jest szczelny :). Wypas! Można śmigać! 🙂


25 kwietnia 2010 – kolizja z sarną

Strasznie ciulato się ten sezon rozpoczął. Zima trzymała długo, potem masakrycznie deszczowa wiosna, więc śmigało się bardzo mało.
Pierwszym większym wyjazdem miało być Kletno. I właśnie w drodze do Kletna 23 kwietnia zderzyłem się z sarną :(. Prędkość mogła być rzędu 80-100km/h. Na tyle szybko, że sierść sarny wbiła się między oponę a felgę motocykla… Na szczęście się nie wyglebiłem.
Więcej o tym zdarzeniu napisałem w dziale wyjazdy – w relacji z wypadu do Kletna.
W wyniku zderzenia w moto poszła chłodnica.

Próby jej tymczasowego połatania spełzły na niczym, więc motocykl przyjechał do domu na przyczepie.
Dzięki bratu udało mi się dzisiaj zamówić używaną chłodnicę. Oby była dobra. Kosztować mnie będzie 350 zł. Nowa w Hondzie kosztuje 1950 zł…


27 luty 2010 – ksenon

Zima pełną gębą, sprzęt nie ruszany od grudnia… No i do łba strzelają różne pomysły, jak np. założenie ksenonu do CBFy :]. A że trafiła się okazja zakupu zestawu na jedną lampę za 80zł to już inna rzecz. No i bezinwazyjna instalacja, zezwalająca na powrót do oryginału, również pchnęła mnie ku temu ;).
Dziś w garażu zestaw zainstalowałem.

Szybko i bezboleśnie. Bez cięcia instalacji – cały zestaw podpina się po prostu zamiast zwykłej żarówki. Trochę kombinacji nad ukryciem przetwornicy, ale i to szybko pokonałem. No i działa 😉

Zobaczymy kiedyś w nocy, czy nie oślepia jadących z przeciwka, ew. może trzeba będzie poregulować kąt padania wiązki i… wszystko :).
Aha, przy okazji zdjąłem wyższą szybę i założyłem oryginał. Może i jest spokojniej na pokładzie, ale hałas jest niemożliwy :]. I moto też śmiesznie z takim żaglem wygląda…
No i dalej czekam na wiosnę…


28 grudnia 2009 – zakończenie sezonu

Dnia 26 grudnia pogoda zrobiła się przyzwoita po paru tygodniach zimowania, więc ostatni raz w roku 2009 wykulałem CBF i jej przedmuchałem zawory :]. Stówka km wpadła i jak sprzęta do garażu schowałem, to miał na szafie 51342 km.
A dzisiaj byliśmy w Wiedniu i nabyłem sobie nowe ciuchy motocyklowe – tym razem tekstylne :]. Zobaczymy w sezonie 2010 co są warte…


20 listopada 2009 – amorek, szyba z Viadra

Na allegro od dłuższego czasu stał i kusił wystawiony amortyzator używany z rozbitej CBFy. Wg. aukcji sprzęt miał najechane niespełna 10 tys.km, więc amorek nie powinien być zajechany… A kosztował tylko 250 zł… Postanowiłem go kupić na zapas, gdyż ten element (z własnego doświadczenia z GSem) wiem, że potrafi się w miarę szybko skończyć. A nówka kosztuje z 1,5-2 tys.zł :].
Oprócz tego udało mi się zdobyć jeden przekaźnik – taki jak obsługuje wentylator w CBF. Jeśli problem z prądem wróci, będę miał w zapasie na wypróbowanie, czy to on jest winowajcą. Bo jak na razie sprawa ucichła i moto po tygodniu stania odpala teraz normalnie…
A dzisiaj nabyłem szybę z Hondy Varadero i od razu ją założyłem. Wyszarpałem ją z allegro za jedyne 50zł, więc prawie za friko. Zobaczymy, czy będzie lepiej chroniła od wiatru…

Na blacie obecnie jest 50888km. W listopadzie pogoda nieco się poprawiła i dało się coś pośmigać…


30 października 2009 – troll w instalacji elektrycznej

No i dupa. Za dużo optymizmu przy tych 50kkm się zemściło.
Pogoda się zrypała, więc 10 dni motocykl stał bez ruchu, a gdy go 21 października postanowiłem ruszyć – okazało się, że akumulator nie żyje. I to tak dokumentnie, że nie zaświeciła się żadna kontrolka na desce, a miernik po wyjęciu aku z moto pokazał 5,5V na klemach :(.
W problem z nowym akumulatorem nie wierzyłem, więc zacząłem szukać przyczyny i…

… tyle pokazał mi miernik poboru prądu przez instalację motocykla na wyłączonej stacyjce… 40mA! Dla akumulatora pojemności 8Ah oznacza to śmierć przez zamęczenie w zaledwie 8 dni…
Zacząłem szukać winowajcy, poprzez odłączanie poszczególnych bezpieczników. No i pobór prądu spadł, gdy wypiąłem z instalacji bezpiecznik opisany jako „fan, clock”. Schemat instalacji elektrycznej pokazał mi, że pod ten bezpiecznik podłączony jest przekaźnik wentylatora, przekaźnik migaczy i zegary. Wymontowałem więc zegary, aby sprawdzić, czy to one żrą prąd, ale pobór nie spadł. Zegary więc są dobre.
Dobrałem się więc do przekaźników…

… i nagle po ich rozłączeniu, pomierzeniu i podłączeniu – problem znikł. Tzn. miernik wskazał pobór prądu na poziomie 5mA…
No cóż. To jednak sprawy nie rozwiązuje, bo nic nie naprawiłem, nic nie wymieniłem, winowajcy do końca nie znalazłem. Sam przekaźnik bowiem nie sądzę by mógł być przyczyną…
Zima idzie, zła pogoda, czasu na grzebanie i testowanie motocykla brak. Może przy weekendowym dłubaniu do czegoś w końcu dojdę…
A więc stało się! Pierwsza awaria…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *