Poszedłem poganiać po Czechach, machnąłem jakieś 400km i wracając zaczął się cyrk – na szczęście już blisko domu. Niestabilna jazda, dźwięki jak z ubojni świń, szarpanie, chwilowe przyblokowania tylnego koła. Ostatnie 30km jechałem poboczem nie przekraczając 50km/h.
Pod garażem zrzuciłem tylne koło i ukazał mi się spodziewany widok – katastrofalnie rozlatane tylne łożysko.

Ciekawe, bo ledwo co były zmieniane – przejechały tylko 30kkm. Więc albo były gówniane, albo problem jest z gniazdem w feldze po poprzedniej katastrofie, przy której rozpadła się zewnętrzna bieżnia łożyska. Przy drugiej opcji chyba będzie konieczna wymiana felgi…
Pożyjemy, zobaczymy. Póki co CBF uziemiona. Na szafie ma już 251 tys.km.

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *