Regulator elektroniczny poszedł z dymem i przestał działać. Trudno mi powiedzieć, czy coś źle podłączyłem, może gdzieś masy nie dałem, gdzie być powinna… Nie wiem.
Uznałem więc, że wrócę ponownie z puszką prądów do oryginału. W tym celu kupiłem wyglądający jak nowy regulator napięcia z Iża 56. Co do zasady działania i budowy jest to ten sam regler, co w Iżu 49, tylko znajduje się w osobnej obudowie.

Musiałem więc przełożyć „nowy” regler na podstawę ebonitową starego i polutować kilka kabelków. Czyli nic nadzwyczajnego 😉 .

Operacja udała się. Przy pomocy zasilacza i miernika wyregulowałem działanie regulatora na tyle, na ile umiałem, po czym puszkę wmontowałem do motocykla.

Wsadziłem do motocykla też inny akumulator, gdyż poprzedni, choć nowy, z jakiegoś powodu przestał zupełnie trzymać napięcie. Poszedłem tutaj w rozwiązanie zaproponowane mi przez Brata – malutki akumulatorek Yuasa NP4-6 z UPS-a, włożony do puszki imitującej oryginalny akumulator.

I w tej konfiguracji udało mi się osiągnąć jako takie, choć nieco chaotyczne ładowanie. Nie bardzo wiem, czy od techniki radzieckiej sprzed 70 lat mogę oczekiwać więcej, więc póki co tak zostawiam. Czas pokaże, czy rozwiązanie się będzie sprawdzać :).
I jeszcze filmik z walki: