Rumunia Poślubna 2017 (7) | |
Menu: Strona główna Nowości Motocykle Wyjazdy Warsztat Galeria Autor |
<= Poprzedni | 0 | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7
Dzień 7 - niedziela, 16 lipca 2017 r. Wstaliśmy dosyć wcześnie, aby pójść do sklepu na zakupy śniadaniowe. Na pewno o 7:00 już byliśmy na nogach. Po powrocie do winnicy, zgodnie z wczorajszą sugestią właścicielki, w celach spożycia śniadania, weszliśmy sobie na ten tarasik widokowy. Pogoda nam sprzyjała, więc poranny posiłek na powietrzu był świetną opcją. Wciągnąłem sobie tradycyjnie jakieś mięsko z frytkami, a Monika sałatkę. Jedzenie było bardzo dobre, więc miejsce polecamy :). Gdy ruszyliśmy w dalszą drogę, wpadliśmy od razu na naszą ulubioną przełęcz. Niestety na dzień dobry, gdy zacząłem wyprzedzać na ostatniej przed winklami prostej, wyprzedzany Pan w samochodzie zaczął się ze mną ścigać. Nie byłem na to przygotowany, więc jadąc ze zbyt wysokiego biegu, nie dałem rady go objechać. Gość mi podniósł ciśnienie, bo potem miałem go cały czas przed przednim kołem, winkle nam psuł, a za zakrętami tak odwijał, że ciężko było go wyprzedzić, mając pasażera i sporo bagażu na pokładzie. W końcu jednak, redukując chyba do dwójki, udało mi się pacana zostawić za sobą, ale wkurw minął mi dopiero daleko za przełęczą. Po lewej stronie przed zakazem ruchu akurat była stacja benzynowa, więc zatrzymaliśmy się, aby pomyśleć co dalej. Inne samochody robiły to samo, więc blokada musiała zostać postawiona niedawno, pewnie z powodu jakiegoś poważnego wypadku. Także na sam koniec wyjazdu dopadł nas ostatni pech. Po wytyczeniu na GPSie objazdu droga do domu wydłużyła nam się o 60km… Zawróciliśmy i pognaliśmy w stronę Dolnego Kubina kolejno autostradą D1, drogą nr 18 i 70. Przed wsią Parnica wpadliśmy w spory korek i jak się okazało, było to również pokłosie napotkanej blokady. W Parnicy do naszej drogi dołącza szosa nr 583, którą można dojechać do Żyliny. Cały ruch z zablokowanej krajowej 18 szedł więc tędy i blokował się na skrzyżowaniu. Bajzel dzielnie próbował ogarnąć kierujący ruchem Policjant, ale i tak swoje odstaliśmy. Pokonana trasa. Wyjazd udał się w 100%. Tylko pierwsze wyjście w góry w Borsie nie poszło po naszej myśli, ale chodzenie na przełaj, bez szlaku, wzdłuż rzeki też miało swój urok. Pogoda i los trochę nas nękały, ale w ogólnym rozrachunku nic nam podróży poślubnej nie zdemolowało. Motocykl spisał się na medal. Tym razem jechał bez zająknięcia. Ogółem przejechaliśmy 2509km. Trochę brakowało mi na tym wyjeździe typowego dla Rumunii kontaktu z różnej maści zwierzętami, ale w sumie nie ma się co dziwić – odwiedzaliśmy głównie znane, turystyczne miejsca, gdzie taki rumuński, sielankowy klimat jest już mocno wyparty europejskimi aspiracjami. Muszę też przyznać, ze po czwartej już w moim życiu wizycie w Rumunii, póki co nie czuję potrzeby jazdy tam po raz kolejny. Czas najwyższy pojechać zobaczyć coś innego :). <= Poprzedni | 0 | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 Góra strony |
Copyright (c) by zbyhu |