.: Moje przygody z motocyklami :.

GS500: Kalendarium (1)



Menu:

Strona główna
Nowości
Motocykle
Wyjazdy
Warsztat
Galeria
Autor

| 1 | 2 | 3 | 4 |

Słowem wstępu...
...zaznaczam, że nie wiem jak to się stało, że kupiłem właśnie taki motocykl. Osobiście nigdy mi się golasy nie podbały, nie wspominając o plastikach... Ja tam byłem zawsze zwolennikiem armatury i chromów ;).
Ale stało się. Namówili mnie znajomi... Doszedłem do wniosku, że zawsze motocykl mogę sprzedać i kasę odzyskać. A potem kupić coś innego, to tylko formalność :P.
Enyłej. Kupiłem Suzuki GS500e. I teraz właśnie będę tu opisywał wszystko co wyczyniałem z tym motorkiem... Pewno nie będzie tu nic ciekawego, ale może ktoś coś znajdzie dla siebie... Życzę miłej lektury!

sezon 2004 - namowy.
Przez cały sezon motocyklowy roku 2004 śmigałem sobie na MZcie ze znajomymi. Opowiadałem im przy tym o moich planach na przyszłe moto, które pierwotnie obejmowały zakup choppera - Kawasaki EN500.
I tu zaczęły się schody, gdyż wszyscy, jakby się umówili, odradzali mi choppery. Wmawiali mi w brzuch, żebym kupił sobie coś mniej majestatycznego, gdyż mój styl jazdy się na choppera nie nadaje...
Cóż. Dałem się przekonać i zacząłem rozglądać się za Suzuki GS500, mimo, że w sumie ten motocykl mi się za bardzo nie podobał...

27 października 2004 - pierwszy kontakt.
Decyzja o zakupie GSa już praktycznie zapadła i od pewnego czasu na allegro stoi sobie Moja kochana Ecia :(. Już nawet mam chętnego, tylko, że mieszka on aż w Suwałkach.
W każdym razie dzisiaj na allegro znalazłem dosyć ciekawą ofertę kupna GSa. Motocykl niestety jest z Mazur, ale jest to rocznik 95, a cena stoi na poziomie 6500zł. Tak powiedzmy z 500-800zł taniej niż cena rynkowa... A może inaczej - za taką cenę ludzie sprzedają roczniki 93...
Napisałem do właściciela i dowiedziałem się paru detali. Suzi stoi w Giżycku i podobno jak wygląda, tak i jeździ. Otrzymałem też zdjęcia motocykla. Wygląda naprawdę przyzwoicie...





28 października 2004 - zarys planu działania.
Dzisiaj z pomocą koleżanki z 4um motocyklistów - Anushki - wytrybiliśmy zarys karkołomnego planu.
Otóż, gdyby udało się wszystko zgrać w czasie, to mógłbym pojechać do Suwałk jakimś transporterem z Etka na pace, motocykl sprzedać i od razu pojechać do Giżycka po Suzi. Plan dosyć skomplikowany, ale możliwy do realizacji. "Tylko" zgrać kupującego i sprzedającego w czasie oraz brata, by był w polsce jako drugi kierowca, znaleźć auto i resztę kasy na GSa... ;).

5 listopada 2004 - wszystko gotowe.
Powyższy plan wszedł w życie. Udało mi się załatwić, że kupujący jak i sprzedający będą w domu w niedzielę 7 listopada. Brat zaś pożyczył mi resztę pieniędzy na Suzi iudało mu się załatwic samochód od wujka (serdeczne dzięki!!).
Plany wyjazdu mogą nam pokrzyżować tylko teraz pogoda, oraz małe gabaryty paki transportera... Nie wiadomo, czy Etka się tam pomieści, a sprawdzić tego nie było okazji...

6-7 listopada 2004 - Rybnik - Suwałki - Giżycko - Rybnik = GS mój!
No i jednak wszystko się powiodło. W sobotę około 18 pojechaliśmy po VW Transportera do Katowic. Wróciliśmy o 19 do Rybnika i z wielkim trudem upchaliśmy MZtę na pakę. Można więc było jechać :).



Wyjechaliśmy z Rybnika około godziny 20:00. Trasa nie była taka zła. Czasem padało, ale generalnie pogoda nam dopisała. W Suwałkach byliśmy o 4:00 nad ranem po 620 przejechanych kilometrach.
Po trzech z okładem godzinach snu w samochodzie, około 7:45 zadzwoniliśmy po Sylwka (kupującego). Sprawa sprzedaży potoczyła się szybko, więc już przed 10:00 byliśmy w trasie do Giżcycka po GSa.
Ponieważ to tylko 90 km było, na miejsce dotarliśmy około 11:00. Krzysiek (sprzedający) podjechał po nas na stacje benzynową i podprowadził pod garaż.
Po chwili GS stał już na powietrzu i do nas przemówił. Zapalił chętnie. Jazda próbna wykazała, że motocykl jest prosty - kierownicę można puścić bez obaw. Nie podobała mi się tylko elektryka w okolicach lampy - wyraźnie była robiona, bo jest cała poklejona taśmą izolacyjną i to w mało estetyczny sposób...
No, ale motocykl mimo wszystko kupiłem. Udało nam się utargować 250zł (ale stówe potem mi zabrał skarb państwa w zamian za 5 pkt. karnych :|), a więc cena ustaliła się na kwocie 6250zł. Jak na taki rocznik - super...
Potem był już tylko długi powrót do domu i po 600 km o godzinie 22:00 motocykl wylądował w garażu w Rybniku...



9 listopada 2004 - Pierwsza jazda :)
Dzisiaj poszedłem sobie wieczorkiem z Draco Fisherem do garażu pochwalić mu się swoim motocyklem. Dojechać do nas miał też z Gliwic Marian.
Draco przymierzył się do GSa, gdyż sam się zastanawia nad takim motocyklem, po czym dłuższy czas rozmawialiśmy stojąc nad maszyną.
W końcu po pewnych perturbacjach z paliwem Marian wyruszył w naszym kierunku swoim GSem i namówił mnie, żebym wyjechał mu naprzeciw.
Ubrałm się jak na wyprawę polarną i pojechałem. Warto zanotować sobie tutaj wyjściowy przebieg - na liczniku widniało 44432km. Ciekawe ile ja nakręcę na tej maszynie...
Troszkę mnie denerwowało, że mi światło świeci za bardzo w prawo, bo mam uszkodzoną regulację w lampie, ale myśle, że to szybko naprawię.
Trochę miałem miekkie nogi jak ruszałem, bo w końcu poza przejażdżką na stację po paliwo i spowrotem nic na tym sprzęcie nie jeździłem, a z tyłu mam praktycznie slicka :D.
Szybko spotkaliśmy się z Marianem i razem troszkę polataliśmy. Nawet na chwilkę zamieniliśmy się motocyklami, aby Marian mógł sprawdzić, czy moja Suzi się jakoś dziwnie nie zachowuje. Na szczęście Marian niczego niepokojącego nie zaobserwował. Super :D!
I tak nawinąłem pierwsze kilometry. Raz kulnąłem się 120 km/h i jakoś tak wydawało mi się to już strasznie szybko :D. Cóż. Kwestia przyzwyczajenia :).
A oto ja i Suzi:




Ta sceneria! Miodzio! :)



| 1 | 2 | 3 | 4 |


Copyright (c) by zbyhu