Anglia II 2007 (30) | |
Menu: Strona główna Nowości Motocykle Wyjazdy Warsztat Galeria Autor |
<= Poprzedni | ... | 9-22 | 23 | 24-29 | 30 | 31-65 | 66 | 67-73 | ... | Następny =>
Dzień 30 - 22.07.2007 Niedziela. Pierwszy dzień wolny od pracy, odkąd ją rozpoczęliśmy w Cardiem :). Oczywiście odespaliśmy się solidnie i poderwaliśmy tyłki dopiero ok. 9:00. Wciągneliśmy śniadanie, poobijaliśmy się jakiś czas, po czym zaczęliśmy przygotowania do kolejnej rajzy motocyklowej :). Nie można było dnia zmarnować :). Jednak nie od razu ruszyliśmy w zwiedzanie. Brak czasu nawarstwiał nam różne drobne sprawy, które wymagały załatwienia. Wiedzieliśmy, że jeśli nie zajmiemy się tym dziś, na następną okazję możemy czekać znowu kupę czasu. W pierwszej kolejności ruszyliśmy więc do Hyde, gdzie obeszliśmy kilka hipermarketów i sklepów w poszukiwaniu żarówki kierunkowskazu do XJty :). Kiedy już się wreszcie znalazła, okazało się, że kosztuje jedyne 5f. A co tam! 30zł za żaróweczkę... :P Potem zajechaliśmy do Argosu w Glossop. Artur chciał kupić jakieś plecaki, a ja myślałem nad nowym telefonem komórkowym i kartą pamięci do aparatu, bo kończyło mi się miejsce na mojej. I tak jakoś namarnowaliśmy tyle czasu, że zrobiło się popołudnie, a żołądki zaczęły się nam buntować. Przed wyruszeniem więc na kolejny podbój Parku Peak District, kupiliśmy na szybko dwie pizze w Tesco i w doma odgrzaliśmy je w mikrofali. Z nowymi zasobami energii, ok. 14:00 wreszcie wyruszuyliśmy w drogę :). No to wio! Na dzień dzisiejszy przypuszczam, że wyruszyliśmy przez nasz punkt widokowy na drogę A624, która zaprowadziła nas przez New Mills do A6. Szybko zjechaliśmy z niej jednak w prawo na trasę A5004, która wg. mapy już biegła przez ładne, puste zielone tereny :). No i faktycznie tak bbiegła :). Fajna kręta trasa z dobrym asfaltem :). Ale i tego było nam za mało, więc jak tylko zobaczyliśmy pierwszą szutrówkę odbijającą w prawo, oczywiście w nią wjechaliśmy :). Dróżka pięła się trochę pod górę, prowadząc w zasadzie na puste pole, po którym gdzieniegdzie biegały owce ;]. Z czasem też nasza "szutrówka" zamieniła się w zwykłe koleiny wyjżłobione przez samochody ;). Miodzio! ;) Dalej już grzecznie, asfaltem dojechaliśmy w okolice Buxton, gdzie kolejny raz zainteresowaliśmy się jakąś boczną drogą, która czysto teoretycznie mogła nas zaprowadzić na fajne skałki, które niedaleko widzieliśmy. Jednak droga skończyła się... zakładem kamieniarskim :). Znaki ostrzegawcze zagrożenia śmiercią nie odstraszyły nas przed dokonaniem eksploracji terenu zakładu, jednak nie znaleźliśmy tam nic interesującego. Błądząc opuściliśmy Buxton i polecieliśmy drogą A53, szumnie nazwaną "Ostrzem Siekiery" (Axe Edge). Z tej drogi chcieliśmy odbić gdzieś w lewo na boczne dróżki, które na mapie kręciły się po zielonym ;]. To były nasze jedyne kryteria oceny gdzie jechać - tam gdzie zielone placki i drogi najniższej kategorii :). No i kolejny raz nie zawiedliśmy się :). Asfaltówka, na którą wpadliśmy była szerokości jednego samochodu i przecinała prześliczne, zupełnie niezaludnione tereny. Zero samochodów, pola, zwierzęta hodowlane i... cisza :). Niesamowita, niespotykana cisza... Jakoś udało nam się wydostać z tych wąskich uliczek - choć nie wiem gdzie :P - i odnaleźć szlak prowadzący do domu. Przypuszczam, że wyjechaliśmy na A515 i jadąc przez Buxton wróciliśmy na A6. Zaś za Chapel-en-le-Frith skręciliśmy na A624 i już "standardowo" wróciliśmy do domu tą samą drogą, jak z poprzedniej rajzy. Oczywiście rozpadało się konkretnie, więc do domu weszliśmy z lekka przemoczeni... Rajza skończyła się koło 17:00. Dosyć prawdopodobna wersja wycieczki ;). <= Poprzedni | ... | 9-22 | 23 | 24-29 | 30 | 31-65 | 66 | 67-73 | ... | Następny => Góra strony |
Copyright (c) by zbyhu |