Od jakiegoś już czasu próbujemy z Moniką wciągnąć dziecko w świat jazdy motocyklem. Oliwia dostała własny kask i parę razy nieśmiało gdzieś udało nam się ją przewieźć. Gdy więc Monika zobaczyła i zachwyciła się zdjęciami z mojej szarży do Kletna, podczas której fotografowałem motocykl na tle pól rzepaku, zaproponowałem, że możemy zabrać Oliwię i pojechać gdzieś za Racibórz w poszukiwaniu żółtych pejzaży.
Pomysł chwycił i udało się go zrealizować 10 maja w godzinach popołudniowych. Z rana pomogłem zamontować gmole w motocyklu mamy, a po obiedzie o 14:30 wsiedliśmy we trójkę na motocykle i ruszyliśmy w stronę Raciborza.
Oliwia jechała ze mną, Monika sama na swojej CB500. Z uwagi na remonty na normalnej trasie do Raciborza, pojechaliśmy przez Lyski. W Raciborzu skręciliśmy w stronę Opola na DK45 i gdzieś przed Szonowicami znaleźliśmy ogromne pole rzepaku.
Zatrzymaliśmy się w bocznej dróżce i oddaliśmy się sesji zdjęciowej.
Kolor i zapach rzepaku były bardzo intensywne, zaś próby wykonania zdjęć w głębi pola rzepaku, kończyły się totalnym umorusaniem całej odzieży żółtym pyłkiem :).
Miejscówka była cicha i spokojna, toteż dla relaksu nawet na chwilę położyłem się na trawie i patrzyłem, jak dziewczyny się bawią.
Nic co piękne nie trwa jednak wiecznie – trzeba było jechać. Aby nie wracać po swoich śladach pojechaliśmy dalej do Reńskiej Wsi, potem na Kędzierzyn Koźle. Trasa tam biegnie przeważnie przez pola, asfalt jest bardzo dobry i w niektórych miejscach można się trochę bardziej rozpędzić. Oliwia z tyłu na siodełku zachowywała się bardzo spokojnie i neutralnie w zakrętach. Wypiła talent z mlekiem mamusi ;).
Trasa do domu wyszła nam nieco naokoło – chcieliśmy dojechać do autostrady A1, ale po dojechaniu do Sośnicowic rozmyśliliśmy. Przez Smolnicę i Żernicę osiągnęliśmy DK78 i po niej wróciliśmy do Rybnika. Pod koniec już Oliwia się nudziła, ale ogólnie chyba jej się podobało. Kto wie, może złapie bakcyla…