Rumunia 2016 (0) | |
Menu: Strona główna Nowości Motocykle Wyjazdy Warsztat Galeria Autor |
| 0 | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | Następny =>
Wprowadzenie Jakoś tak się złożyło, że postanowiliśmy z Moniką wybrać się kolejny raz do Rumunii. Trochę zdążyło się przez ten rok pozmieniać. Z tych istotnych dla wyjazdu - założyłem sobie pętlę na szyję na 30 lat (kredycik) i wszystkie oszczędności poszły w ściany. W tych warunkach wyjazd wakacyjny musiał być niedrogi, a doświadczenia z zeszłego roku pokazały nam, że Rumunia nie dewastuje jakoś mocno domowego budżetu. Ponadto oboje przywieźliśmy z ostatniego wyjazdu niedosyt wrażeń oraz chęć naprawy popełnionych wówczas błędów. We mnie co prawda tliła się myśl, że życie jest za krótkie, aby ciągle wracać w te same miejsca, gdy na świecie jest jeszcze tyle do zobaczenia, ale ostatecznie finanse tę myśl ugasiły. Z całej powyższej listy mankamentów zdążyłem zająć się jedynie napędem. Zębatka zdawcza okazała się być w fatalnym stanie, więc na tydzień przed podróżą (z braku środków na cały napęd) ją wymieniłem. Założyłem dla eksperymentu nieco większą od fabrycznej z 17 zębami. Łańcuch wyczyściłem, uzupełniłem olej w oliwiarce i… tyle! No, założyłem jeszcze na szybko gniazdo zapalniczki na kierownicę, abyśmy mogli używać komórki jako GPSu i mieć skąd w trasie brać prąd. Wyjazd zaplanowaliśmy na 2 lipca i mieliśmy ok. 10 dni do wykorzystania. Dzień przed podróżą, gdy motocykl podprowadzałem z garażu pod dom Moniki, sprzęt dołożył mi nową cegiełkę do mych zmartwień. Wysprzęglony silnik dwukrotnie przy hamowaniu zgasł. W głowie od razu zaświecił mi „czarny bocian”, ale było już za późno, aby cokolwiek z tym zrobić. Z wyjazdu nie chciałem rezygnować. Cóż, podobno przygoda zaczyna się wtedy, gdy nie wiesz, czy uda Ci się wrócić do domu :). Pojechaliśmy… | 0 | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | Następny => Góra strony |
Copyright (c) by zbyhu |