Leśna i okolice 2008 (3) | |
Menu: Strona główna Nowości Motocykle Wyjazdy Warsztat Galeria Autor |
<= Poprzedni | 0 | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | Następny =>
Dzień 3 - 2 maja 2008 Wstałem już ok. 8:00 rano. Ktoś tak donośnie w nocy chrapał, że ciężko było nad ranem już spać :). Na śniadanie zapodałem sobie jajecznicę i herbatę. A potem połaziłem sobie po okolicy, bo wczoraj już było ciemno i mało co było widać. Z zewnątrz jaskinia prezentowała się interesująco. Wszystkie "wejścia" zlokalizowane były pod sporymi nawisami skalnymi, które pieły się pionowo w górę. Wokół lasy i nic więcej. Idealne miejsce, na ukrytą fabrykę zbrojeniową... Do Bogatynii spóźniliśmy się nieznacznie, jednak nie pokrzyżowało nam to planów. Na parkingu przed elektrownią dostaliśmy kaski i takie specjalne jednorazowe niebieskie bereciki - tak na wypadek, gdyby komuś nie pasowało zakładanie kasku, który nie wiadomo na jakiej glowie wcześniej siedział :P. I oczywiście bereciki zrobiły furorę :]. Tu ekipa znowu nam się rozczłonkowała. Klaudiusz już definitywnie nas opuścił, jadąc gdzieś do cywilizacji (tj. na wschód :P), a reszta jakoś nie mogła się dogadać w kwestii tego, co robić dalej. Jedni więc pojechali już z powrotem do Leśnej, a pozostała część (w tym ja) postanowiła zjeść coś w Bogatynii. Pojechaliśmy z Krasnalem do restauracji hotelowej, w której miało odbyć się jego wesele (lub tylko hotel był przeznaczony dla gości) i tam - w dosyć niewielkim składzie - zamowiliśmy żarełko. Pojedzeni, postanowiliśmy pobujać się jeszcze po okolicy. Dokładnie nie wiem, którędy śmigaliśmy, bowiem prowadził nas Krasnal, jednak kierunkiem były Niemcy. Kręciliśmy się jak mniemam w okolicach Zittau, Olbersdorf i Oybin - tuż przy zejściu się trzech granic - Czeskiej, Niemieckiej i Polskiej :). Duże deszczowe chmury, które jednak zaczęły pojawiać się od strony Niemiec, przegoniły nas w drogę powrotną do domu. Część ekipy jednak - z Gerardem na czele - oderwała się od nas, bowiem planowała odwiedzić Drezno. Pognali w sam środek nadciągającej ulewy :). Zostaliśmy w trzy motocykle. Krasnal z Irką, Marian i ja :]. Gdy znowu ruszaliśmy w drogę - było ciemno jak o zmierzchu :]. Wbiliśmy się w kombinezony przeciwdeszczowe i ruszyliśmy do Leśnej... Brakło nam 3km, gdy nagle lunęło. Ale tak dokładnie, że absolutnie nic nie widziałem co się dzieje! Trzymałem się za światełkiem motocykla Mariana, a poza tym nie za bardzo widziałem gdzie jadę :D. Marian zjechał do centrum Leśnej i tam schowaliśmy się w pasażu by przeczekać najcięższy deszcz. Przy okazji można było kupić zapasy na wieczór ;). Na miejscu większość ekipy już imprezowała. Wuj ze swoją paczką (już powszechnie znaną pod nazwą "Chór Wujów") śpiewał na cały ośrodek, a inni albo pomagali, albo tylko słuchali z rogalami na twarzach. Alkohol też się trochę lał, więc brak pogody nikomu nie przeszkadzał ;). Wkrótce impreza przeniosła się do jadalni znajdującej się w ośrodku. Przynieśliśmy tam kupę żarcia z własnych zapasów, piwo i mocniejsze trunki wyległy na stół, puszczono muzykę - i zabawa na całego :]. <= Poprzedni | 0 | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | Następny => Góra strony |
Copyright (c) by zbyhu |