Kalendarium WSK 175

9 marca 2003 – składamy silnik

Poszliśmy z ojcem jak przecinaki i złożyliśmy silnik. W pierwszej kolejności wyczyściliśmy wszystkie pozostałe opiłki aluminiowe z wczorajszej obróbki spawu. Potem nabiliśmy wał na swoje miejsce i zabraliśmy się za składanie połówek:

Ojciec przy silniku:

Dla pewności oprócz uszczelki daliśmy też silikon:

Kiedy już połówki znowu były razem zabraliśmy się za sprzęgło. Wprawa z poprzedniego składania spowodowała, że poszło nam to całkiem sprawnie:

Widać, że półksiężyc opiera się na dorobionym występie aluminiowym :).

Lewy dekiel założyliśmy z jedną tylko, dorobioną uszczelką klinkierytową:

Następnie założyliśmy jeszcze cylinder i głowicę:

Kiedy już silnik był w tej postaci zalaliśmy go olejem. Ale puszczał na lewym deklu jak przez sito :(. Obróciliśmy więc silnik na bok i zdjęliśmy ten dekiel bez spuszczania oleju. Założyliśmy drugą uszczelkę i przykręciliśmy dekiel na powrót. W tej konfiguracji nawet olej nie cieknie… :). Zobaczymy, co będzie jutro (plama, czy sucho).


17 marca 2003 – składamy silnik cd.

Silnik w miarę nawet trzyma. Jedynie rozciekł się na… zaślepce, którą tato dorobił z monety 2 gr. Ale po jej dobiciu wygląda, że uszczelniła się. Dzisiaj zabraliśmy się więc za składanie machiny do końca. Ja wypolerowałem na błysk gaźnik, a tato poskładał prądnicę i ustawił zapłon:

Potem zmontowaliśmy gaźnik i przykręciliśmy go do silnika. Tym sposobem silnik jest znowu w całości :).
Ale to nie wszystko.
Na imieniny rodzice kupili mi jeszcze akumulator do motorka, a mama zapisała mnie na kurs prawa jazdy kat. A :D.


2 maja 2003 – tylne koło

Dzisiaj zabrałem poskładane wcześniej tylne koło (w którym przesmarowaliśmy łożyska i założyliśmy nowe szczęki hamulcowe) i zamontowałem w motorku. Wreszcie znowu stoi na dwóch kołach:

Trochę też odczyściłem leże silnika z błota. Można teraz przepchać motorek do ewentualnych kolejnych napraw. Wszystko wolno idzie przez moja maturę… Wojtek na Słowacji, a tato przecież sam robił nie będzie. Po maturze (tak myślę koło 20 maja) wmontujemy silnik i weźmiemy się za instalację elektryczną.


7 maja 2003 – motorek w całości!

Dzisiaj po maturze z maty pojechaliśmy z Piotrkiem Krzyżaniakiem i założyliśmy silnik. Potem założyliśmy łańcuch, wydech, gumy na podnóżki pasażera i linkę sprzęgła. Pozakładaliśmy boczki, zbiornik, siodło i motorek znowu wygląda super :). Został tylko do założenia reflektor, filtr powietrza i do zrobienia instalacja elektryczna. Potem już tylko śmigać :).
Tak się prezentuje po dzisiejszych zabiegach:


16 maja 2003 – zakupy

Zakupiłem ostatnio kilka rzeczy. Przede wszystkim zamki pod siodło i kierownicę. Pasuje tylko ten do siodła, ale wcześniej już kupiłem pod kierownicę, więc jest zestaw :). Ponadto zakupiłem stacyjkę i kask :). Już wkrótce… 🙂


26 maja 2003 – walka z elektryką

Dzisiaj z Piotrkiem zabraliśmy się za elektrykę. Udało nam się jako tako zakumać co jest gdzie i skojarzyć kable z odpowiednikami na schemacie (a mało kolorów pasuje do siebie ;P). Potem podłączyliśmy akumulator i zrobiliśmy próbę… Katastrofa. Na pozycji 0 się tylko wszystko zgadza – nic nie działa ;). Na 1 w zasadzie też nic ;), a powinny działać światła stopu i zapłon (nie ma iskry). Na 2 iskra jest, stopy też, a na 3 i 4 dochodzą do całości jeszcze światła pozycyjne. Ze zwykłymi światłami trzeba poczekać, aż silnik zagada… W sumie to też chciałem dzisiaj zrobić – uruchomić silnik. Kupiłem do tego Miksol i 4 litry paliwa. Zmontowałem układ paliwowy (przewód i filtr paliwa), ale cholera przy próbie ustalenia ilości paliwa w komorze pływakowej okazało się, że gaźnik cieknie. Próby usunięcia przecieku poprzez dokręcanie śruby skończyły się tragicznie… Nie wytrzymał korpus komory pływakowej i nakrętka zaczęła „przechodzić” przez jego ściankę (mówiąc w uproszczeniu). Korpus do wymiany… Na szczęście w domu zaraz wziąłem korpus z drugiego gaźnika, wypolerowałem, podmieniłem wszystkie elementy i jest już nowy… Trochę gorszy, ale lepszy taki niż żaden. Jutro wieczorem przeprowadzę drugi szturm na elektrykę i może tym razem dam rade spróbować odpalić moto… 🙂


27 maja 2003 – elektryka i odpalenie!

Dzisiaj zamontowałem tą przygotowaną komorę pływakową i po długich bojach dałem radę ją uszczelnić, tak, że nie kapie paliwo. Nie wiem co prawda jak jest ustawiony poziom paliwa, ale ciężko byłoby to sprawdzić… Potem po spaleniu 3 bezpieczników udało mi się dojść do tego co robiło zwarcie. Zamieniłem też dwa błędnie podłączone konektorki w stacyjce, które powodowały, że źle działała stacyjka. Doprowadziłem do tego, że prócz świateł drogowych i zepsutego klaksonu działa wszystko. Mając więc taką konfigurację postanowiłem spróbować odpalić moto :). Wytoczyłem je na drogę, żeby nie hałasować i zgodnie z instrukcją zabrałem się za odpalanie. Silnik zagadał! Chyba za trzecim kopem, a potem już za każdym razem od pierwszego kopniaka! 🙂 Nawet udało mi się kawałek przejechać ;). Ale potem urwała się linka gazu i zabawa się skończyła :(. Na jutro mam do kupienia linkę gazu, klakson, doprowadzenie elektryki (światła!) do stanu używalności, zatkanie przedmuchu w wydechu (na miejscu łączenia tłumika z kolankiem puszcza) i zatkanie przecieku oleju (puszcza na gwintowanej śrubie). A tak poza tym regulacja!