Sprint po kierownicę 2007. | |
Menu: Strona główna Nowości Motocykle Wyjazdy Warsztat Galeria Autor |
29 marca nasz kolega Ynciol zaliczył dość poważnego szlifa swoją ledwo co kupioną CB500, w wyniku którego ostro poharatał sobie sprzęta. Pognieciony bak, wydech, lampa, urwany kierunek, lusterka, związana w supełek kierownica, krzywe lagi, połamane plastiki... Istna rzeź! W związku z powyższym w czeluściach umysłu Browara zrodził się plan, aby podarować Ynciolowi w prezencie kilka gratów wykręconych ze swojego motocykla, które leżały mu "w zapasie". Lusterka i kierunki miał przy sobie, ale kierownica leżała już u innego kolegi - PGRa w Węgierskiej Górce. I tyle wstępu - trzeba było po nią pojechać :). Umówiliśmy się na parkingu pod Tesco o 15:15 dnia 3 kwietnia. Browar o 15:00 kończył pracę, więc wcześniej wyjechać nie mogliśmy. I tak Browar zrezygnował już z obiadu, by ruszyć najwcześniej jak się dało. Zgodnie z planem, o 15:12 już byliśmy na parkingu. Dwa zdania przywitania, pytanie o paliwo i - na koń! :) Żaden patrol jednak nas na szczęście nie zatrzymał, a od Żor ruch trochę zelżał. Pomykaliśmy sobie z prędkościami do 120km/h, niezależnie od wszystkiego :P. W Pszczynie wbiliśmy się na dwupasmówkę do Bielska. I tu już przelotowa znowu wzrosła, choć w sumie nieznacznie. A to za sprawą mojej felgi, która okazała się być krzywa i od wymiany opon (czyli od dnia poprzedniego) powyżej prędkości 140km/h odczuwałem bardzo silne wibracje... Tylko kilka razy pokazało się więc 150km/h ;]. W Bielsku natrafiliśmy na kolejne korki, ale sprawnie je omijaliśmy, pchając się między samochodami na każdych światłach :). Za Bielskiem - znowu troche hardcore'owego wyprzedzania w drodze do Żywca i pierwszy - a w zasadzie jedyny - postój po paliwo i colę :). Na miejscu obmacaliśmy z każdej strony motór PGRa, Browar przymierzył sobie sakwy do swojego FZXa, gdyż planuje zakupić takie przed rajzą do Czarnogóry i na koniec wygrzebaliśmy z garażu cel naszej podróży - kierownicę :). Do Żywca wróciliśmy jakąś nową wypasioną drogą, na której też Browar zdobył nowy Avatar do Forum Motocyklistów ;). Gdy tylko Smerfy nam znikły z pola widzenia, przelotowa wróciła do prawidłowych wartości. A nawet zbyt wielkich, gdyż udało nam się przejechać nasz zjazd na Katowice. Musieliśmy nadłożyć spory kawał drogi by zawrócić... A gdy nam się to już udało, metodycznie ominęliśmy nasz zjazd po raz drugi :D. Jak to się mówi - do trzech razy sztuka... Wreszcie, już na dwupasmówce rozbujaliśmy się do tych moich magicznych 140km/h i tak już zostało aż do zjazdu na Pszczyne :). Dalej było tylko trochę wolniej :P. W Żorach, stojąc na światłach ustaliliśmy, że pojedziemy bezpośrednio do Ynciola, wręczyć mu tą kierownicę :). Parenaście minut później już byliśmy pod jego garażem i zobaczyliśmy podleczoną, acz ciągle okaleczoną CB500... Ynciol oczywiście bardzo z kierownicy się ucieszył i obiecał piwo za jej przywiezienie ;). Trzymamy za słowo! :P Około 200km padło :). A mnie ten wyjazd upewnił, że muszę przed Montenegro wyprostować przednią felgę... Znów wydatki... Ale trudno - to już taki sport, że musi kosztować :). |
Copyright (c) by zbyhu |