Zlot w Rzykach 2003 | |
Menu: Strona główna Nowości Motocykle Wyjazdy Warsztat Galeria Autor |
Wyjazd ten został zorganizowany przez kolegę Pipcyka z 4um Motocyklistów Świata, na którym trochę się udzielam. Tam też dokładnie poumawialiśmy się co do godzin i miejsc spotkań itd. Na zlocik mieli się zjechać 4umowicze z całego Śląska i nie tylko. Ponieważ nie doszedłem do porozumienia z ładowaniem akumulatora w Wuesce, niestety zmuszony byłem zajechać na zlot katamaranem. Umówiłem się z kolegą bUgIm z 4um w Bielsku i około 11 rano wyjechałem z Rybnika. O 13, tak jak się umawialiśmy, bUgI zjawił się na swojej TTRce z Tadamusem pod McShitem. Wpakowaliśmy ich rzeczy do bagażnika Poldka, którym przyjechałem i razem konwojem pojechaliśmy do Andrychowa, gdzie był punkt zborny dla wszystkich już zlotowiczów. Punktem tym był dom Pipcyka - naczelnego organizatora :). Szczęśliwie trafiliśmy na miejsce o czasie (14) i okazało się, że jesteśmy jednymi z pierwszych przybyłych. Przez następną godzinę zjeżdżała się cała ekipa. Około 15 Pipcyk zarządził wyjazd. Wszyscy poubierali się, pozapinali, przygotowali jak do kilkudziesięciokilometrowej trasy, a w rzeczywistości przejechaliśmy... 150 metrów pod sklep :). Dziw, że sklepikarz nie uciekł, widząc tak zmasowany nalot na jego podjazd ;). Po udanych zakupach ponownie w kolumnie pojechaliśmy już na właściwe zlotowisko. Był to bardzo ładny ośrodek z domkami kilkuosobowymi w Rzykach. Ale na szczęście tylko nas straszyło. Popadało może z godzinę od przyjazdu, co świetnie pozwoliło nam rozlokować się w domkach. Pierwsze godziny zleciały nam na poznawaniu się i rozmowach, przymierzaniu się do sprzętów, a wreszcie przygotowaniu opału na ognisko. Tej przejażdżki nigdy nie zapomnę. Po prostu siedziałem, trzymałem się czego tylko się dało i suszyłem zęby z radości, upajając się prędkością z jaką pokonywaliśmy wertepy. Wspinaliśmy się po górach, po stromych podjazdach, po kamieniach, błocie i samych nieprzyjemnościach dla zawieszenia... Generalnie zlocik uważam za bardzo sympatyczny. Jego kameralny charakter dodawał mu uroku. Jest to jeden z najlepszych weekendów w moim życiu, choć mimo wszystko pozostał mi do dziś pewien niedosyt. Ciągle zastanawiam się, czy mając swój motocykl, potrafiłbym wydrapać się na nim na tą górę... :) Może kiedyś się przekonam? |
Copyright (c) by zbyhu |