Tor Radom 2014 | |
Menu: Strona główna Nowości Motocykle Wyjazdy Warsztat Galeria Autor |
Męskie wyjazdy z Browarem i Ynciolem upadły. Dzieci, praca, rodziny... Życie idzie swoim torem i na motocykle miejsca coraz mniej. Ale z Browarem udało nam się - w ramach jego urodzin - wygospodarować pojedynczy lipcowy poniedziałek, aby wyrwać się po raz drugi na tor do Radomia :). Browar koniecznie chciał sprawdzić na torze swoją nową zabawkę - kupił sobie supermoto - KTM coś tam, coś tam, Prostata. Albo Prestige? W każdym razie brzydkie, niewygodne i głośne ;). Ponieważ od lipca 2013 roku pracowałem w Siedlcach na budowie, trasa do Radomia z Rybnika była mi po drodze. Plan więc był prosty: jedziemy razem do Radomia, ganiamy po torze, a potem każdy wraca osobno do siebie - Browar do Rybnika, ja do Siedlec. Umówiliśmy się na stacji benzynowej w Rybniku o 5:00 rano. Obu nam udało się dotrzeć punktualnie, więc po szybkim tankowaniu bez opóźnienia ruszyliśmy w drogę. Browar nalewał się potem ze mnie, że jechałem wolno po DK78. A ja wiem, że tam w okolicach Poręby krzaki najerzone są fotoradarami. Nie uśmiechało mi się płacić mandatów z tej trasy... A Browar się śmiał, ale prowadzić jakoś nie miał ochoty :P. Na miejscu byliśmy na pół godziny przed otwarciem porannej sesji na torze - o 8:30. Wciągnęliśmy więc sobie po hot-dogu na stacji, dotankowaliśmy sprzęty i jakoś te pół godziny przeleciało. Byliśmy sami :D. Calusieńki tor tylko dla nas! Ja naturalnie miałem znowu swoje kłopoty z prawym gmolem, jak przy pierwszej wizycie na torze. Uderzałem nim co chwilę o asfalt, więc po prostu prawych zakrętów się bałem. Mój najlepszy czas okrążenia z nakręconego materiału to 44,2 sek. Panom z plastików z kolei chyba duma ucierpiała, bo szybko zniknęli, zostawiając motocykle na torze. Przyznać muszę, że upał, jaki zaczął się robić po godzinie 11:00 i praca przy winklowaniu na torze, totalnie wyssały ze mnie siły. Na szczęście skoczyliśmy jeszczwe coś zjeść i jakoś siły mi się zregenerowały. I też ok. 14:00 rozjechaliśmy się, każdy w swoim kierunku. Do Siedlec dojechałem ok. 17:00. Browar nie wiem o której wrócił, ale płakał potem strasznie, że jego KTM zupełnie nie nadaję się w takie trasy i musi sobie zrobić przeszczep pośladków :). Kolejny raz na torze nakręciliśmy ponad 100km. Niestety nie spisałem sobie dokładnie ile tego wyszło. Na pewno ogółem ponad 600km. Zamknąłem tylną oponę, zmasakrowałem podnóżki i nowe buty, wyżyłem się za wszystkie czasy i udało mi się nie rozwalić motocykla. Wyjazd więc udany jak cholera. Ale przed następną wizytą na torze w Radomiu koniecznie muszę zmienić te cholerne gmole! |
Copyright (c) by zbyhu |