Park linowy - 2014 | |
Menu: Strona główna Nowości Motocykle Wyjazdy Warsztat Galeria Autor |
Od lat chciałem wybrać się do jakiegoś parku linowego, aby nieco się pogimnastykować i pobawić. A że Monice pomysł się podobał, to pozostało nam tylko wyjazd zorganizować. I oczywiście połączyć go z motocyklami ;). Udało nam się wygospodarować wolną sobotę 27 września, choć (z zapomnianych już przeze mnie przyczyn) nie wystartowaliśmy w trasę wcześnie rano, a dopiero w okolicy południa. Wrzuciliśmy do kufra CBFy ciuchy na przebranie i wio! Celem naszym był Złoty Stok, w którym znajduje się Leśny Park Przygody "Skalisko". Dla Moniki była to pierwsza tak daleka trasa na swoim motocyklu, więc wyjazdem była dosyć podekscytowana. Pojechaliśmy klasyczną drogą, jak do Kletna. Czyli przez Racibórz, Kietrz, Głubczyce i w Laskowicach skręciliśmy na drogę krajową w stronę Nysy. Tam też ok. 14:00 uzupełniliśmy paliwo w motocyklach, a pół godziny później wylądowaliśmy w Złotym Stoku. Monika spisała się na medal, jechała bardzo pewnie i ładnie :). Na miejscu przebraliśmy się w cywilne ciuchy, motozbroje zostawiliśmy pod opieką pracowników parku, wykupiliśmy najbardziej wypasiony bilet i udaliśmy się na szkolenie. Pojechaliśmy. Przekroczyliśmy granicę i puściliśmy się po winklach drogi 44 aż do wioski Kouty nad Desnou, gdzie zawróciliśmy i pognaliśmy winklami znowu w górę. Monika cięła po zakrętach dzielnie – aż miło było w lusterku popatrzeć :). Na szczycie przełęczy zatrzymałem się, a gdy Monika do mnie dojechała i się zatrzymała, niestety trafiła nogą na dziurę i bum. Moplik położył się na prawej burcie, a Monia wywinęła fikołka. Na szczęście obyło się bez strat w ludziach i sprzęcie – jedynie wydech trochę się podrapał, ale w CB500 jest on tak paskudny, że nie pogorszyło mu się ;). Po tej rundce honorowej przez winkle, obraliśmy już kierunek do domu. Wracaliśmy czeską stroną, ale już do końca nie pamiętam jak. Wiem, że granicę z Polską przekraczaliśmy już po zmroku, że jechaliśmy po ciemku, w pojawiającej się lekkiej mgle i ujmującym chłodzie. Byliśmy już pod koniec mocno zmęczeni, szczególnie Monika. Ale uradziło dziewczę, bezpiecznie wróciliśmy do Rybnika po przejechaniu ok. 350km. I tyle! Wizytę w parku linowym polecam. Świetna zabawa. A najlepiej się tam wybrać motocyklem. Połączyć przyjemne z przyjemnym ;). Przybliżona trasa. |
Copyright (c) by zbyhu |