.: Moje przygody z motocyklami :.

CB750: Instalacja podgrzewanych manetek



Menu:

Strona główna
Nowości
Motocykle
Wyjazdy
Warsztat
Galeria
Autor

Słowem wstępu...
Jeżdżąc w październikowych, niskich temperaturach doszedłem do wniosku, że jestem już za stary na odmrażanie sobie palców u rąk ;). Z jazdy rezygnować jednak nie zamierzałem, toteż postanowiłem zakupić i zainstalować sobie w motocyklu podgrzewane manetki. Zamówiłem odpowiednie w sklepie wysyłkowym (średnica kierownicy w Sevence to 22mm) i już po niedługim oczekiwaniu miałem w rękach ładne pudełko z manetkami wewnątrz, a przed sobą problem w postaci ich instalacji.
W pudełku znalazłem dwie manetki, sterownik (włącznik), długi kabel zasilający z bezpiecznikiem, pare opasek zaciskowych i woreczek ze śrubkami. Klawo.



Poniżej przedstawiam zatem dosyć prostą i bezbolesną instrukcję instalacji ww. nabytku w motocyklu, która powstała po długich bojach, metodą prób i błędów w garażu...

1. Demontaż starych manetek.
Pierwszym problemem, jaki napotykamy, jest zdjęcie starych, oryginalnych, gumowych manetek. W pierwszej kolejności należy odkręcić ciężarki zwieńczające końcówki kierownicy.



Gdy będzie to gotowe szybko okaże się, że stare manetki dobrowolnie z kierownicy zejść nie będą chciały. Dlatego przydaje się tu uzbroić w strzykawkę z długą, grubą igłą i odrobinę oleju (np. miksolu). Po wstrzyknięciu oleju między rurę kierownicy a gumę manetki, ta ostatnia zejdzie już jak po maśle.

2. Montaż nowych manetek i sterownika.
Teraz możemy zainstalować już nowe, podgrzewane manetki. Zapewne jedna będzie za luźno wchodzić na kierownicę, a druga zbyt ciasno :). O ile z drugim problemem nie można wiele zrobić (wcisnąć na siłę, przy pomocy wcześniej zastosowanego oleju) o tyle z drugim przypadkiem możemy sobie poradzić przy pomocy taśmy izolacyjnej Scott. Oklejamy rurę kierownicy (w razie oczywiście potrzeby!) odpowiednią grubością taśmy, po czym zakładamy manetkę - już za luźna nie będzie.
Warto zwrócić tu uwagę na fakt, iż najczęściej manetki mają "wykończenie na ślepo" lub z jedynie małym otworkiem na śrubę trzymającą ciężarek. Nie ma to znaczenia po lewej stronie, ale po prawej kontakt gumowej "ścianki" wykończającej manetkę z ciężarkiem może spowodować, iż rollgaz nie będzie nam płynnie pracował (lub przestanie praktycznie pracować w ogółe).
Można ten problem rozwiązać w dwojaki sposób. Pierwszym z nich jest rezygnacja z ciężarków, co jest jednak chyba dosyć kiepskim wyjściem. Drugim sposobem jest wycięcie fragmentu gumy z końca manetki. Wówczas mamy i ciężarek i płynnie pracującą rączkę gazu :). Drugi sposób działa, choć wycinanie wcale nie jest proste... Przyda się do tego ostry nożyk - coś jak skalpel :).
Gdy mamy założone manetki, możemy zainstalować regulator na kierownicy. Mnie najbardziej pasowało miejsce po lewej stronie, gdyż po prawej jest pompa hamulcowa, ale umiejscowienie tego elementu jest całkiem dowolne. Montaż jest dziecinnie prosty - polega na przykręceniu dwóch śrubek (przynajmniej w moim modelu manetek!)



Gdy i to mamy gotowe, możemy połączyć wszystko w całóść. Przewód zasileniowy i kable wychodzące z manetek łączy się wg. instrukcji producenta ze sterownikiem - jest to dziecinnie proste, gdyż wszystkie kable są świetnie oznaczone. Oczywiście ciągniemy odpowiednio przewody, tak, żeby były dobrze ukryte. Najlepiej ich nadmiar ukryć w okolicach lampy, pod zegarami motocykla, zaś przewody manetek pociagnąć wzdłuż cięgien sprzęgła i gazu. Wszystko przypinamy paskami zaciskowymi, dołączonymi do zestawu manetek.

3. Podłączenie zasilania.
Problem dostarczenia prądu do manetek jest bardziej złożony i można tu zastosować wiele wariantów. Ja kierowałem się przede wszystkim zasadą jak najmniejszej ingerencji w oryginalną instalację elektryczną motocykla, przy jednoczesnym sprzężeniu włącznika manetek ze stacyjką (aby nie można było włączyć manetek przy wyjętym kluczyku ze stacyjki).
Pomysł pociągnięcia zasilania bezpośrednio z przewodów instalacji elektrycznej znajdujących się "za" stacyjką odpadał. Uznałem, że dodatkowe obciążenie 5A, jakie generować mogą manetki, jest zbyt duże, by traktować nim elektrykę motocykla.
Wykorzystałem zatem oryginalny przewód zasilający, dołączony do zestawu manetek, który był wystarczająco długi, by podpiąć go bezpośrednio do akumulatora. Aby jednak go solidnie ukryć, należy najpierw zrzucić siodło motocykla, prawą pokrywę, pod którą jest akumulator, oraz zdjąć zbiornik paliwa :|. Odkręcamy w tym celu śrubę mocującą bak (pod siodłem), odpinamy przewody paliwowe, odpowietrzające i rurkę podcisnienia (of korz kranik trzeba zakręcić :P) i - wreszcie - wyjmujemy bak z ramy.
Kabel zasilający manetki można teraz puścić razem z innymi wiązkami instalacji elektrycznej motocykla wzdłuż głównej belki ramy, prosto do zacisków akumulatora. Wszystko proste, cacy, manetki już grzeją :).

4. Montaż przekaźnika odcinającego zasilanie manetek przy wyjęciu kluczyka ze stacyjki.
Z przyczyn opisanych w poprzednim punkcie, musimy zaopatrzyć się w przekaźnik samochodowy rozwierny (lub zwierno-rozwierny), który będzie odcinał nam prąd zasilający manetki, gdy wyjmiemy kluczyk ze stacyjki. Pominięcie instalacji tego elementu spowoduje zagrożenie rozładowania akumulatora, w przypadku pozostawienia włączonych manetek po odstawieniu motocykla np. na noc w garażu.
Do instalacji tego elementu potrzebne nam będą kombinerki, kilka konektorków i kilka przewodów elektrycznych.
Powiedzmy, ze kupiliśmy przekaźnik zwierno-rozwierny, 12V, 10A o wyprowadzeniach jak na poniższym rysunku. Parametry przekaźnika nie są w sumie ważne - byle przekaźnik wytrzymywał prąd przepływowy o natężeniu 5A.



Przecinamy przewód zasileniowy dodatni (+) manetek (zapewne czerwony) gdzies w okolicach akumulatora. Na oba powstałe końce przeciętego przewodu zakładamy konektorki, które następnie podłączamy do przekaźnika - wyprowadzenia nr 3 i 5 z powyższego schematu.
Teraz należy doprowadzić zasilanie do samego przekaźnika (wyprowadzenia nr 1 i 2).
Osobiście podłączyłem przekaźnik w swoim motocyklu pod prąd zasilający tylną lampę. Było to najbliższe miejsce w motocyklu z "gołymi", łatwodostępnymi kablami, nie biegnącymi w wiązce.
Aby się do nich dostać, należy zdjąć tylną owiewkę motocykla. Odkręcamy od spodu dwie śrubki tuż przy kloszu lampy po obu jego stronach...,



... następnie kluczem imbusowym odkręcamy uchwyt pasażera i już możemy łatwo zrzucić owiewkę z elastycznych, gumowych zaczepów.



Teraz należy przeprowadzić najboleśniejszą operację. Trzeba przeciąć brązowy przewód, dostarczający dodatni biegun prądu (+) do tylnej lampy motocykla. Następnie zakładamy na obie koncówki przeciętego przewodu konektorki (żeński i męski) ale tak, aby z jednego z nich wychodziły dwa kable - przecięty (oryginalny) i nowy, który będzie zasilał nam przekaźnik. Po załózeniu konektorków, łączymy je ze sobą zamykając przerwany obwód, a nowy kabel podciągamy do naszego przekaźnika i podłączamy do jednego z wyprowadzeń (nr 1 lub 2).
Biegun ujemny (-) prądu do przekaźnika możemy podprowadzić bezpośrednio z akumulatora - bez dalszej ingerencji w instalację, lub podobnie jak wyżej - pobrać "minus" z lampy tylnej. W Sevence jest to przewód koloru zielonego. "Minus" ciągniemy do pozostałego nam zacisku w przekaźniku (nr 1 lub 2 - w przekaźniku nie ma znaczenia polaryzacja, tj. który plus, a który minus).
Zostaje nam jeszcze ukrycie przekaźnika (mój wylądował obok "skrzynki" bezpieczników), zaizolowanie wszystkich konektorków (!!) i złożenie motocykla do kupy (owiewki, bak siodło). No i oczywiście możemy się już cieszyć działaniem naszego nowego nabytku!

5. Efekt - działanie.
Konsekwencją takiego podłączenia podgrzewanych manetek jest to, że mogą one działać dopiero wówczas, gdy w stacyjce znajduje się kluczyk, zapłon jest włączony, a przełącznik oświetlenia motocykla jest przynajmniej w pozycji świateł pozycyjnych. Wraz z wyłączeniem świateł odcinany jest prąd od manetek. Można to łatwo usłyszeć na zgaszonym silniku - przy przełączaniu włącznika świateł słychać wyraźnie pracę przekaźnika.
Uzależnienie pracy manetek od włącznika świateł nie jest żadną wadą - w końcu bez świateł nie można jeździć, więc zawsze podczas jazdy manetki będą pod prądem :).
Zaletą zaś jest to, że po wyjęciu kluczyka ze stacyjki, manetki automatycznie są odcinane od akumulatora. Nawet przez głupie roztargnienie nie narazimy się na rozładowanie akumulatora przez pozostawione "na chodzie" manetki :).
Zaletą jest również fakt, iż prąd jaki pobiera przekaźnik jest naprawdę minimalny, więc jego wpływ na instalację elektryczną motocykla jest znikomy. A na pewno mniejszy, niż gdybyśmy podłączyli manetki bezpośrednio.



Copyright (c) by zbyhu