Honda CB SevenFifty | |
Menu: Strona główna Nowości Motocykle Wyjazdy Warsztat Galeria Autor |
Honda Seven Fifty - Siedem i pół. Seven fifty znaczy po polsku tyle co siedemset pięćdziesiąt. Przyznacie sami, że nazwa o tyle oryginalna, co mało poetycka. Inni chcąc ochrzcić swój motocykl zamiast sucho brzmiących liczebników używali działających na wyobraźnię nazw zjawisk atmosferycznych, lub określeń żywcem wziętych z patologii społecznej. Co zatem sprawiło, że mimo niezbyt atrakcyjnej nazwy, CB 750F2 zasłużyła na miano evergreena wśród motocyklowych klasyków? Ponadczasowość Hondy SevenFifty polega właśnie na tym, że nawiązuje do tradycji początków lat 70., ery UJM - uniwersalnego japońskiego motocykla. Wtedy nie było jeszcze podziału na "plastiki" i "choppery", nie było motocykli turystycznych. Te nowe gatunki pojawiły się dopiero w latach 80. Ale wizerunek typowego dla tamtych lat motocykla tkwi głęboko w świadomości wielu motocyklistów, szczególnie tych, w których żywa jest nostalgia za tamtymi czasami. Silnik SevenFifty nie jest nową konstrukcją. Od 1985 roku napędzał Hondę CBX 750. Jako że był to motocykl sportowy, jego moc wynosiła wtedy 91 KM. W klasyku chodzi bardziej o płynność jazdy, niż maksymalną prędkość, dlatego lekką ręką zrezygnowano z kilkunastu koników, aby silnik raźniej sprawował się w dolnym i średnim zakresie obrotów. Zmiany objęły głowicę, gaźniki i układ wydechowy, a w ich rezultacie silnik osiąga moc 73 KM przy 8300 obr/min. Charakterystyczne w konstrukcji rozrządu SevenFifty jest użycie hydraulicznej regulacji luzów zaworowych. W tego typu silnikach jest to ewenement. Owszem, w widlastych silnikach chopperów i cruiserów jest to często spotykane, ale zakres obrotów tamtych silników jest znacznie niższy. Zyskuje na takim rozwiązaniu w pierwszym rzędzie użytkownik. Silnik pracuje zawsze cicho, a jak na silnik chłodzony samym tylko powietrzem - bardzo cicho. Poza tym odpada problem z kłopotliwą regulacją i okresowymi przeglądami. Kierowca ma do dyspozycji pięć biegów, co przy elastycznie pracującym silniku wystarcza aż nadto. Praca mechanizmu zmiany biegów jest nienaganna. Biegi zmieniają się lekko i łatwo. Równie przyjemnie pracuje sterowane cięgłem sprzęgło. W układzie przeniesienia napędu nie da się wyczuć luzu odczuwalnego przy dodawaniu lub odejmowaniu gazu. Silnik uruchamia się łatwo, a już od samego początku praca jego jest miękka, chciałoby się rzec "miękka jak aksamit". Motocykl przyspiesza raźnie już od najniższych obrotów i, dzięki niemal liniowej charakterystyce, pracuje tak aż do maksymalnych obrotów. Zawieszenie Hondy SevenFifty w pełni odpowiada jej klasycznemu image. Tradycyjna zamknięta rama i dwa tylne elementy resorująco-tłumiące niewiele różnią się od tych z lat 70. No może z wyjątkiem działania. SevenFifty prowadzi się znakomicie w każdych warunkach i zawsze jedzie tam, gdzie chce jej kierowca. Klasyczna kierownica sprawia, że CB 750 jest zwrotna, co ma szczególnie duże znaczenie podczas manewrowania w mieście. Obce jej są nieciekawe własności protoplastów sprzed lat dwudziestu. Podobnie jest z hamulcami. Układ hamulcowy znany jest zapewne wszystkim posiadaczom CBR 1000F pierwszej i drugiej generacji. Składają się nań dwa pływające dwutłoczkowe zaciski z przodu i jeden pływający z tyłu. Pozycja za kierownicą SevenFifty zachęca do dłuższych wędrówek. Kierownica jest szeroka, a jej rączki znajdują się wysoko, dzięki czemu pozycja jest przyjemnie odprężona. Z kolei siodło znajduje się nisko (780 mm), co szczególnie powinno zachęcić niższych motocyklistów. Jednak jak na klasyka podnóżki umieszczone są stosunkowo wysoko. Nie wpływa to negatywnie na wygodę podróżowania, natomiast ułatwione dzieki temu pochylanie motocykla na wirażach sprawia, że SevenFifty nie musi mieć pod tym względem kompleksów wobec "plastikowej" konkurencji. Jedyne, na co można się uskarżać jeżdżac Hondą SevenFifty jest skromność miejsca na motocyklowe utensylia. Od jakiegoś czasu istnieje tendencja do maksymalnego ułatwienia życia motocykliście poprzez zapewnienie mu "cudów przestrzeni" pod kanapą. Niestety, tam gdzie konkurenci mają kilkulitrowe bagażniki w Hondzie jest tylko niewielki schowek zdolny pomieścić blokadę tarczy hamulcowej. W parze z miłą oku klasyczną linią SevenFifty idzie perfekcyjne wykonanie. Każdy szczegół jest przemyślany i dopieszczony. Wszystkie przełączniki, dźwignie i kraniki znajdują się tam, gdzie być powinny. Lusterka o dużej powierzchni mają krótkie wysięgniki, ale znajdują się dostatecznie szeroko, by zapewnić dobry widok do tyłu. Warto także docenić centralną podstawkę, która właściwie do jazdy jest najzupełniej zbyteczna, ale jej zalety można w pełni docenić, gdy trzeba np. nasmarować łańcuch. Oczywiście, naturalną konsekwencją klasycznej linii (czytaj: braku owiewek) jest słaba ochrona kierowcy przed żywiołami: wiatrem, chłodem i deszczem. Ale, z drugiej strony, to jest właśnie treść życia motocyklisty! Przecież nic mu nie jest w stanie zastąpić bezpośredniego kontaktu z przyrodą. Gdyby zatem przyszło ocenić Hondę SevenFifty pod kątem przyjemności płynącej z jazdy, to należy jej się najwyższa nota. Autor: Krzysztof Wydrzycki Źródło: Świat Motocykli nr 7/1999 r. |
Copyright (c) by zbyhu |